Młody mężczyzna o bardzo jasnych włosach w paradnym mundurze.
Młody Stanisław Kostka Potocki na portrecie Wincentego de Lesseura (1810 r.)

Kilkaset kolekcjonerskich butelek starego, nawet stuletniego wina, to spadek godny książąt. Dziś byłby zapewne wart grube pieniądze, ale w połowie XIX wieku mógł być raczej kłopotliwy.

2 kwietnia 1856 roku w Wiedniu, w wieku 81 lat, zmarł Stanisław Kostka Zamoyski, XII ordynat na Zamościu, senator wojewoda Księstwa Warszawskiego, prezes Senatu Królestwa Polskiego, a prywatnie teść Tytusa Działyńskiego (1796–1861) założyciela Biblioteki Kórnickiej, ojciec jego żony Celestyny Gryzeldy z Zamoyskich. Umierając, pozostawił majątek do podziału między dziewięcioro swoich dzieci.

Oprócz dóbr ziemskich i gotówki (1,4 mln złotych polskich na osobę) scheda po XII ordynacie składała się również z 2765 butelek wina – i to wina wybornego. Jak pisał plenipotent Eustachy Kotarbiński do Celestyny Działyńskiej – jednej z dziewięciorga spadkobierców:

Są to wina bardzo stare, mała tylko część z r. 1831, inne są z lat 1817, 1804–1795–1790 i wina starsze nierównie, bo w latach 1810 i 1816 już były notowane jako bardzo stare, po rodzicach po ś.p. Księciu Kanclerzu Czartoryskim oraz po Podkomorzynie Mniszchowej – wina w ogólności są bardzo dobrze zakonserwowane.

Po równym podziale 309 butelek z tego zbioru otrzymać miała właśnie żona Tytusa Działyńskiego.

Dobry rocznik

Piwnica ordynata w najzasobniejszych latach liczyła 3052 butelki różnych alkoholi – także wódek francuskich, likierów, araku, rumu, piwa i angielskiego portera. Jednak mimo obfitych zasobów w domu Zamoyskich nie spożywano trunków w nadmiernych ilościach – wręcz przeciwnie.

Angielski pamiętnikarz George Burnett odnotował, że w Polsce „powszechnym zwyczajem było popijanie do posiłków lekkiego rozcieńczonego wodą wina reńskiego, lub jeśli ktoś wolał, mocniejszych win węgierskich, zaś na amatorów piwa zawsze czekała w kredensie duża liczba butelek piwa jasnego i porteru”. Przy czym warto zaznaczyć, że codzienne spożywanie wina spowodowane było niedostatkiem czystej wody. Przed XIX wiekiem, kiedy coraz większą popularność zaczęły zdobywać kawa i herbata, wodę pijano tylko wymieszaną z alkoholem, który miał ją odkażać.

Sklepiona kolebkowo długa piwnica wypełniona dwoma rzędami beczek.
Najpopularniejsze w Polsce były wina węgierskie, a wśród nich tokaj. Na zdjęciu piwnica w Tokaju z beczkami wina (fot. Legnaw, domena publiczna)

Najlepsze wina otwierano z okazji ważnych wydarzeń i rodzinnych uroczystości. Np. po narodzinach córki ordynata, wspomnianej Celestyny, jeden z antałków „tłustego maślacza” (czyli wina węgierskiego), przeznaczono do otwarcia dopiero w dniu jej ślubu. I faktycznie tak się stało. Kapitan Stanisława Hempel pisał o weselu Zamoyskiej, że: „wina było dużo dobrego, szczególnie tego, które niegdyś na urodziny Panny Młodej było zachowane w piwnicach ordynackich”.

Wymowną anegdotę o zasobach piwniczki Zamoyskich przytacza Natalia Kicka, żona generała Ludwika Kickiego, która podczas powstania listopadowego mieszkała przez pewien czas w Pałacu Błękitnym w warszawskiej rezydencji Zamoyskich. Pisała ona, że „bieda była wielka (…) Jedliśmy obiad (…) z małej liczby najprostszych potraw: grochu, kaszy, klusek, na co lepszego nie stać było”. Ten skromny posiłek urozmaicano jednak dobrym winem:

Pan Andrzej (…) przychodząc na obiad, często przynosił mnie w kieszeni jakiegoś doskonałego wina butelkę – kontynuuje swoje wspomnienia Natalia Kicka – które śmiejąc się kradł, jak mówił, w piwnicy ojca, z najlepszego końca. Jeść i spać nie mogłam. Po całych nocach nie sypiałam, to wino jak lekarstwo mnie ratowało.

Dalsze losy winnej kolekcji

Jak wspomniano, Celinie Działyńskiej przypadło 309 butelek wina, ale nigdy nie odebrała ona swojego spadku. Kazała sobie przysłać tylko 7 butelek: 4 wina węgierskiego z roku 1807, 2 węgierskiego z roku 1795 (z 7 takich butelek, które jej się należały), oraz jedno węgierskiego z roku 1790 (z 5 takich, które jej się należały). Z przypadłych hrabinie 309 butelek wina 9 okazało się zepsutych, w tym węgierskie „b. stare po Rodzicach z 1816 roku”. Zepsute okazało się również jedyne wino reńskie z 1807 roku, a jedna butelka muskatela z 1817 roku została stłuczona.

Zostało więc 291 butelek, które hrabina Działyńska próbowała sprzedać, jednak bez powodzenia – nie udało się znaleźć zainteresowanego kupca. Wiadomo, że owe 291 butelek rozdzielono po śmierci Celestyny pomiędzy jej pięć córek: Izę Czartoryską, Marię Grudzińską, Annę Potocką, Cecylię Działyńską i Jadwigę Zamoyską.

Niestety nie znamy przyczyn, dla których hrabina Działyńska nigdy nie odebrała swojej winnej schedy. Być może przyczyną stała się mniejsza popularność tego trunku jako codziennego napitku, wypieranego przez kawę i herbatę. Intratną sprzedaż utrudnił też zapewne spadek wartości wina spowodowany przeze epidemię (filokserę) winorośli, która przetrzebiła w II połowie XIX wieku południowoeuropejskie winnice.

Kolekcjonowanie wina, któremu oddawał się Stanisław Kostka Zamoyski, było częstym zajęciem arystokracji jeszcze na początku XIX wieku, ale w drugiej połowie tego stulecia stało się znacznie rzadszym hobby. Ostatecznie winny spadek okazał się raczej niechcianym kłopotem niż źródłem radości.

Bibliografia

  • Ajewski Konrad, Stanisława Kostki Zamoyskiego życie i działalność 1775–1856, Towarzystwo Naukowe Warszawski, Warszawa 2010.
  • Łukasz Fik, Z winem przez wieki, czyli dzieje wina w pigułce, „Historia.org.pl”, 20 września 2012 [dostęp: 14 maja 2018], <https://historia.org.pl/2012/09/20/o-tym-jak-wino-zmienialo-historie-czyli-dzieje-wina-w-pigulce/>.
  • Burnett George, Obraz obecnego stanu Polski, DiG, Warszawa 2008.
  • Kicka Natalia, Pamiętniki, wstęp i przypisy Józef Dutkiewicz, tekst oprac., przypisy uzup. oraz indeksy sporządził Tadeusz Szafrański, Pax, Warszawa 1972.
  • Scheda po ordynacie Stanisławie Zamoyskim i matce Zofii z Czartoryskich. Reces działowy, PAN Biblioteka Kórnicka, sygnatura BK 2912.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!