Dobrze znany mieszkańcom Poznania budynek opery przy ul. Fredry został otwarty w 1910 roku jako nowy Teatr Miejski. Obiecywano, że z jego sceny nigdy nie padnie słowo po polsku. Już niecałą dekadę później stało się inaczej.

Życie teatralne Poznania w XIX wieku było wyraźnie naznaczone polsko-niemieckim konfliktem. Wystawianie spektakli w językach innych niż niemiecki wymagało specjalnej zgody władz miasta, które starały się jednak, aby mieszkańcy mogli oglądać przedstawienia operowe i dramatyczne. Teatr miał służyć także zaborcy – jako narzędzie germanizacji. Nic więc dziwnego, że gdy pojawiła się taka możliwość, Poznań chciał mieć wreszcie własną, dużą, scenę operową.

Trzy niemieckie teatry

Afisz z programem koncertu Nicola Paganiniego w Teatrze Miejskim w Poznaniu, 1829 r. (ze zbiorów Archiwum Narodowego w Poznaniu, nr inw. 53/474/0/5.16/3663)

W okresie zaborów niemiecki teatr funkcjonował przez dziesięciolecia przy placu Wilhelmowskim (dzisiaj Plac Wolności). Został wybudowany na początku XIX wieku przez władze pruskie, ponieważ Poznań nie posiadał wcześniej własnej stałej sceny. Wystawiano tam zarówno dramat jak i operę, grano również koncerty. Poza tym miejsce wynajmowano także polskim artystom (dopóki nie otwarto po sąsiedzku Teatru Polskiego). Budynek oceniano jako bardzo piękny, a widownia mogła pomieścić nawet tysiąc osób. Kolejni dyrektorzy dokładali wszelkich starań, aby przedstawienia miały wysoki poziom artystyczny i były wystawiane z rozmachem, co przekładało się zresztą na pozytywne recenzje.

Były jednak dwa problemy, z którymi kierownictwo teatru nie mogło sobie poradzić niezależnie od tego, ile wysiłku i pieniędzy wkładało w swoją pracę. Pierwszym była bierność poznańskiej widowni – teatr pozostawał pusty, co nie uchodziło uwadze recenzentów i dyrektorów. Niemieccy mieszkańcy miasta wydawali się mało zainteresowani chodzeniem na przedstawienia, a Polacy unikali ich rozmyślnie i uczęszczali jedynie na polskie spektakle, a ignorowali nawet te uroczystości lub jubileusze w języku niemieckim, które nie miały politycznego podtekstu. W związku z tym sytuacja stała się na tyle nieciekawa, że w 1870 roku teatr zamknięto.

Drugim problemem była konkurencja polskiej trupy, która przyciągała widownię na swoje przedstawienia. W tym samym czasie, gdy zamykano niemiecki teatr, zapadła decyzja o powstaniu polskiej stałej sceny. Odpowiedzią na to było wkrótce postanowienie o wzniesieniu nowego budynku przy placu Wilhemowskim, znanego później jako Arkadia. Miał być bardziej elegancki i przede wszystkim bardziej nowoczesny.

W 1877 rozebrano stary teatr do fundamentów i postawiono nowy, który otwarto dwa lata później jako Teatr Miejski. Projekt był jednak cokolwiek oszczędny, zaplanowano dość małą widownię i trzeba było później dokonać przebudowy gmachu. Bolączką był także brak rozwiązań na rzecz bezpiecznej i sprawnej ewakuacji, co również nadrabiano później remontami. Trzeba pamiętać, że teatry zbierały dużą liczbę osób w jednej sali oświetlanej światłem świec, były więc niezwykle niebezpiecznym miejscem w razie pożaru.

Plac Wilhelmowski (dzisiaj pl. Wolności) na początku XX wieku, w głębi niemiecki Teatr Miejski (Arkadia) (il. Cyryl. Wirtualne Muzeum Historii Poznania, Kolekcja pocztówek Romana Trojanowicza, sygn. CYRYL_13_0_9_1_0276)

W końcu samorząd miejski postanowił wznieść budynek, który byłby nie tylko nowoczesny, ale też reprezentacyjny. Gmach nowego teatru miejskiego, zwanego Teatrem Wielkim, zaprojektował Max Littmann, uznany architekt, który mógł się poszczycić m.in. opracowaniem planów opery w Monachium. Budowa pochłonęła ponad 2 tys. marek.

Nowy teatr, z charakterystyczną kolumnadą, majestatycznymi schodami i pegazem na dachu, z widownią obliczoną na 1000 miejsc, stał się częścią reprezentacyjnej dzielnicy cesarskiej, a w jego sąsiedztwie znajdowały się zamek cesarski, który otwarto w tym samym czasie, a także komisja kolonizacyjna i akademia królewska. 30 września 1910 roku nowy sezon zainaugurowano „Czarodziejskim fletem” Wolfganga Amadeusza Mozarta.

„Naród sobie”

Fasada Teatru Polskiego, 1918–1919 r. (il. Cyryl. Wirtualne Muzeum Historii Poznania, ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu, sygn. CYRYL_56_1_1_1_0019)

Przenieśmy się tymczasem na chwilę do Teatru Polskiego. W 1869 roku pruskie władze uchwaliły tzw. Ustawę procederową, która wprowadzała liberalizację życia publicznego i m.in. umożliwiała wystawianie przedstawień w językach narodowych. Dało to nadzieję na uruchomienie w Poznaniu polskiej stałej sceny, której przez wiele lat wyglądano z nadzieją. Wkrótce spółka Teatr Polski w ogrodzie Potockiego zaczęła zbierać fundusze na zakup gruntu i budowę gmachu. W końcu w 1875 roku otwarto piękny budynek przy ul. Berlińskiej 31 (dzisiaj ul. 27 Lutego), a nad wejściem zamieszczono napis „Naród sobie”, który miał przypominać o tym, że polskie społeczeństwo samo sfinansowało swój teatr.

Od pierwszego sezonu łączono w nim repertuar dramatyczny oraz operowo-operetkowy, był on więc trzecią polską sceną operową w okresie zaborów, po Warszawie i Lwowie. Wystawiano w nim zarówno dzieła polskich kompozytorów – Stanisława Moniuszki, Karola Kurpińskiego, Józefa Elsnera – jak i europejskich: Gaetano Dionizettiego, Gioacchina Rossiniego, Giuseppe Verdiego, Jacques’a Offenbacha. Zespół muzyczny polskich artystów był mocno zdeterminowany, by dorównać niemieckiemu. Tajemnicą poliszynela była rywalizacja między obydwoma zespołami, pracującymi przecież obok siebie.

Przedstawienia muzyczne oceniano różnie, z czasem jednak, na początku XX wieku, zaczęto narzekać, że życie muzyczne w Poznaniu nie istnieje. Co ciekawe, „Kurier Poznański” regularnie zamieszczał recenzje z przedstawień niemieckich i zachęcał Polaków, żeby również na nie chodzili. Mieszkańcy Poznania zaczynali interesować się wysoką kulturą muzyczną, a to za sprawą kontaktów z kulturą żyjących obok Niemców. Dopiero gdy Teatr Polski przejął Andrzej Lelewicz, wprowadził do repertuaru sporo oper i operetek, aby przyciągnąć publiczność. Tak też się stało, tyle tylko, że dramat i komedia odeszły na dalszy plan, a wydawanie dużych sum na scenografie przyczyniło się do kryzysu finansowego. Równowagę wprowadzili następni dyrektorzy – małżeństwo Nuna (z domu Młodziejowska) i Bolesław Szczurkiewiczowie.

Rok 1919

Niemieckie czasopismo „Das Theater” poświęcone Teatrowi Miejskiemu w Poznaniu. Na okładce Lina Starke, artystka Stadttheater Posen (il. Cyryl. Wirtualne Muzeum Historii Poznania, ze zbiorów Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu, sygn. CYRYL_9_1_23_0001)

Przez cały okres I wojny światowej funkcjonowały oba teatry – Polski i Wielki. Ten ostatni jednak od listopada 1918 roku świecił pustkami. „Kurier Poznański” podawał, że ostatnie przedstawienie wystawione tam w języku niemieckim odbyło się 15 września 1918 roku i zagrano wówczas „Egmonta” Goethego. Tymczasem księga strażacka teatru, która zachowała się do tej pory, odnotowuje, że ostatnim niemieckojęzycznym spektaklem były „Trojanki” Eurypidesa z 17 września.

Potem teatr został przejęty przez poznański magistrat, który nadał mu nazwę Teatru Wielkiego miasta Poznania im. Stanisława Moniuszki. Niemieccy artyści opuścili budynek (zostawili nuty i dekoracje, z których jeszcze przez jakiś czas miał korzystać polski zespół), nie wyjechali jednak z miasta. Do 1925 roku i potem w latach 1930–1939 funkcjonowali jako zespół operetkowy w Sali Alt Posen na terenie ZOO.

Tymczasem gmach przystosowywano do nowej roli: zainstalowano ruchomą ramę sceniczną, zdjęto cesarskie insygnia z jego dawnej loży, a w ich miejscu umieszczono Orła Białego, usunięto również pruskiego orła z herbu miasta, który znajdował się wewnątrz budynku. We foyer na 1. piętrze wmontowano 10 medalionów z podobiznami m.in. Mickiewicza, Norwida, Chopina, Moniuszki, Karłowicza i Kurpińskiego. Kierownictwo działu operowego teatru powierzono pochodzącemu ze Lwowa Adamowi Dołżyckiemu. Sama scena operowa powstała na bazie artystów miejscowych i przyjezdnych – najczęściej właśnie ze Lwowa.

Wielkie otwarcie

Otwarcie zaplanowano na niedzielę 31 sierpnia. Uroczystości rozpoczęto dzień wcześniej mszą w intencji Teatru Wielkiego w poznańskiej farze. Nazajutrz w południe odbyła się w teatrze akademia na którą zaproszono władze miejskie i państwowe. Obecni byli ministrowie, prezydent Poznania Jarogniew Drwęski, wojewoda poznański Witold Celichowski, generał Józef Dowbór-Muśnicki, przedstawiciele dawnej Naczelnej Rady Ludowej i Ministerstwa ds. Byłej Dzielnicy Pruskiej. Zaproszono również ludzi ze świata kultury i sztuki: m.in. pisarzy i poetów: Władysława Rabskiego, Kornela Makuszyńskiego, Stanisława Wyrzykowskiego, reżysera i dramaturga Arnolda Szyfmana czy dyrygenta Emila Młynarskiego. Przyjechali nawet artyści opery lwowskiej, którzy zostawili kolegom z Poznania pamiątkowy wiersz ze swoimi podpisami.

Teatr Wielkie w Poznaniu, 1927–1936 r. (pocztówka ze zbiorów Biblioteki Narodowej, sygn. DŻS XII 8b/p.13/2)

Pragnąc, aby otwarcie miało narodowy charakter i nawiązywało do patrona teatru, jako przedstawienie inaugurujące wybrano „Halkę” Stanisława Moniuszki. 30 sierpnia „Kurier Poznański” informował jeszcze o możliwości kupienia biletów w „kasie zamawiań” na skrzyżowaniu ul. Pawła I i Seweryna Mielżyńskiego.

Po uroczystościach „Kurier Poznański” pisał, że oto „otworzyły się dla nas drzwi świątyni piękna, które dotąd były dla nas zamknięte”. Z dumą ogłaszano, że „wyniosły gmach”, który był symbolem obcej, narzuconej siłą kultury, staje się szansą na rozwój życia teatralnego Poznania, dodając, że „po latach niewoli zbudził się głęboki poryw tęsknoty za wielką Sztuką polską”.

Akademię rozpoczęto odśpiewaniem „Jeszcze Polska nie zginęła”. Następnie Kornel Makuszyński wygłosił swój napisany wierszem prolog, liczący 31 zwrotek. Po nim przemówił prezydent Drwęski, następnie Rabski i Józef Kotarbiński. Telegram z życzeniami przesłał nawet naczelnik państwa Józef Piłsudski. Na koniec zagrano poloneza Chopina i jeszcze raz Mazurka Dąbrowskiego. Wszystkie przemówienia były bardzo podniosłe, podkreślały fakt, że oto Poznań zyskał dużą scenę i ogromne możliwości rozwoju, przede wszystkim jednak najważniejsze było, że w budynku będzie można w końcu usłyszeć polską mowę. W podobnym tonie utrzymane były prawdopodobnie przemówienia podczas przyjęcia w ratuszu o godz. 14.00. Tego możemy się jednak tylko domyślać.

Widownia Teatru Wielkiego w Poznaniu, 2008 r. (fot. Krzysztof Citak, CC BY-SA 4.0)

Jeśli chodzi o wystawioną wieczorem „Halkę”, recenzje zamieszczone w „Dzienniku Poznańskim” i „Kurierze…” nie do końca były ze sobą zgodne. „Kurier” opisał przedstawienie entuzjastycznie, jako wyrastające ponad przeciętność, chwaląc właściwie wszystko, począwszy od reżysera, a skończywszy na dekoracjach. „Dziennik…” był w tym względzie dużo bardziej krytyczny. Wykazywał dobre przygotowanie i prowadzenie opery przez Dołżyckiego, piękny głos Józefy Zacharskiej w roli tytułowej, ale punktował nieodpowiednie dekoracje oraz błędy orkiestry i baletu. Być może braki w przygotowaniu spektaklu wynikały z pośpiechu. Będzie to zresztą grzech popełniany przez zespół operowy jeszcze podczas następnych przedstawień, które mimo dużego zapału artystów nie zawsze były udane.

Na drugi dzień, 1 września, na tej samej scenie zainaugurowano sezon dramatyczny „Zemstą” Aleksandra Fredry. Nawiązując do wzoru niemieckiego, w Teatrze Wielkim wystawiano zarówno operę, jak i dramat, dla którego przeznaczone były dwa dni w tygodniu. Dużą popularnością cieszyły się również koncerty symfoniczne.

***

W pierwszych latach niepodległości Teatr Polski i Wielki rywalizowały ze sobą. Spektakle dramatyczne wystawiane w tym drugim w ogóle nie wykorzystywały jednak potencjału, jaki dawała duża scena. W końcu więc, gdy Bolesław Szczurkiewicz oddał w 1921 roku Teatr Polski pod zarząd władz Poznania, ustalono, że oba teatry będą funkcjonować jako miejskie. Scena pod Pegazem miała być przeznaczona dla opery i przedstawień wymagających większego rozmachu, a na ul. 27 lutego wystawiano odtąd dramat. Zespół dramatyczny Teatru Wielkiego przeniósł się w 1923 roku do Teatru Nowego przy ul. Dąbrowskiego. Po wzlotach i upadkach wszystkie trzy teatry funkcjonują do dzisiaj pod tymi samymi adresami.

Bibliografia

Źródła

  • „Dziennik Poznański”, 2 września 1919, nr 201, 3 września 1919, nr 202.
  • „Kurier Poznański”, 30 sierpnia 1919, nr 199, 2 września 1919, nr 201.

Opracowania

  • Magdalena Dziadek, Opera Poznańska 1919–2005. Dzieje sceny i myśli, PTPN, Poznań 2007.
  • Ewa Guderian-Czaplińska, Teatralna Arkadia. Poznańskie teatry dramatyczne 1918–1939, Wyd. Naukowe UAM, Poznań 2004.
  • Stanisław Hebanowski, Norbert Karaśkiewicz, Opera Poznańska w latach 1919–1959, „Kronika Miasta Poznania”, r. 1959, nr 3, s. 5–48.
  • „Kronika Miasta Poznania”, r. 2000, nr 3, „Uśmiech Melpomeny”.
Magdalena Heruday-Kiełczewska
Historyczka i archiwistka, doktor historii UAM i Paris IV – La Sorbonne. Pracowała dla Biblioteki Polskiej w Paryżu, była konsultantką zespołu opracowującego zbiory Instytutu Literackiego „Kultura” oraz współtworzyła archiwum o. Tomasza Alexiewicza OP. Zajmuje się historią Poznania, stosunków polsko-francuskich i metodyką archiwalną. Opublikowała książki: „Reakcja Francji na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce: grudzień 1981–styczeń 1982” (Warszawa 2012), „«Solidarność» nad Sekwaną. Działalność Komitetu Koordynacyjnego NSZZ «Solidarność» w Paryżu 1981–1989” (Gdańsk 2016) oraz „Powszechna Wystawa Krajowa w 1929 r. w źródłach historycznych” (Warszawa–Poznań 2021).

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!