Dom Mody Bogusław Herse przez 60 lat był w Polsce synonimem luksusu i upowszechniał nad Wisłą najnowsze modowe trendy prosto z Paryża. Co przyciągało do niego najbardziej wymagające klientki i jak wyglądał jego upadek?

W połowie XIX wieku w Paryżu zaczęły powstawać pierwsze domy mody oferujące suknie gotowe lub szyte miarę, a do tego tkaniny, dodatki i szablony ubiorów. Kształtowało się zjawisko haute couture, czyli „wysokiego”, luksusowego krawiectwa, które przestawało być rzemiosłem, a stawało się sztuką. Modę zaczęto popularyzować już wcześniej, ale dopiero koniec XIX wieku weszła na wystawy ogólnoświatowe i sceny teatralne, gdzie inspirowała kostiumy.

Niedługo potem w Europie i Stanach Zjednoczonych zaczęły powstawać luksusowe domy towarowe. Wprowadzały zupełnie nową jakość robienia zakupów. Nie zajmowały bowiem już tylko parteru, ale nawet całe budynki, specjalnie pomyślane jako przestrzeń handlowa. Sklepy, inspirowane halami wystawowymi, miały ogromne powierzchnie, były dobrze doświetlone dużymi oknami, często nawet szklanymi sufitami, przede wszystkim jednak oferowały nieprzebrane rodzaje towarów, które odpowiednio wyeksponowane przyciągały wzrok klientów.

Londyński Harding, Howell & Co, jeden z najstarszych domów towarowych w Europie, grafika z 1809 r. (il. Rudolph Ackermann, „The Repository of arts, literature, commerce, manufactures, fashions and politics”, London 1809)

W Warszawie również pojawiły się domy towarowe, jednak nastąpiło to nieco później niż na zachodzie Europy, a same budynki miały mniejszą skalę. Obowiązkowym punktem na mapie stolicy był dla polskiej elegantki (dodajmy, że bogatej!) Dom Mody Herse przy Marszałkowskiej 150. Łączył w sobie elegancję i szyk domu towarowego oraz znakomite krawiectwo.

Broszura reklamowa domu mody Bogusław Herse wydana z okazji otwarcia nowej siedziby przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, DŻS XIVA 3)

Z Wielkopolski do Warszawy

Rodzina Herse pochodziła z Francji. Jej członkowie byli wyznania kalwińskiego, co spowodowało, że musieli opuścić swój kraj i zdecydowali się osiedlić w Wielkopolsce. Gottfried Lebrecht – dziadek Bogusława Macieja Hersego, założyciela sklepu – mieszkał w Krotoszynie, a potem w Poznaniu, gdzie prowadził piekarnię. Jego syn, Ernest Wilhelm, był administratorem dóbr Seweryna Mielżyńskiego – społecznika i mecenasa sztuki, członka Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Bogusław urodził się w 1839 roku jako drugi z dziewięciorga dzieci, których większość związała zwoje życie z Wielkopolską, często biorąc aktywny udział w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym.

W 1868 roku Bogusław założył w Warszawie przy ul. Senatorskiej 10 niewielki sklep z bielizną i materiałami potrzebnymi do jej szycia, określany wówczas jako magazyn z „towarami białymi”. Wkrótce dołączyli do niego dwaj bracia, Adam Szczepan i Robert Ferdynand, a sklep zaczął się rozwijać.

W 1880 roku, według rodzinnej tradycji, jaką przywołuje Agnieszka Dąbrowska w książce „Herse. Warszawski Dom Mody”, Bogusław Herse miał popełnić samobójstwo po tym jak żona rosyjskiego urzędnika odebrała drogie futro, za które nie zapłaciła. Uznał to za wyjście honorowe w sytuacji, gdy nie było czym zapłacić producentowi, a firmie groziła upadłość. Hersowie przenieśli się więc do innego budynku, kontynuowali pracę, szczególnie dzięki Adamowi, spłacili długi i wrócili do dawnej siedziby.

Sukces

Dla domu mody nastały lata świetności. O jego bogatym asortymencie może świadczyć reklama z „Kuriera Warszawskiego” z grudnia 1892 roku, w której wymieniano jako specjalność sklepu „lekkie i ciepłe” burki, czyli okrycia wierzchnie, jedwabne halki, „sortie de bal”, czyli płaszcze z długimi rękawami zakładane na suknie, a oprócz tego m.in. suknie, okrycia, szlafroki, kapelusze, kwiaty, pióra, gorsety, boa, wachlarze, mufki, koronki, szale, szarfy, rękawiczki z fabryki w Grenoble, paski, czepki, chusty, żaboty, bolerka, parasole, biżuterię, pończochy „jedwabne gładkie we wszystkich kolorach”, jedwabie, aksamity i wełny na suknie i okrycia. Jednym słowem było tam wszystko, czego potrzebowała elegancka pani, szczególnie gdy chciała zadać szyku na balu.

Siedziba domu mody Bogusław Herse przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, DŻS XIVA 3)

Ukoronowaniem sukcesu była budowa i otwarcie w 1899 roku własnego budynku przy ul. Marszałkowskiej 150 zaprojektowanego przez Józefa Hussa. Kamienica była okazała – miała pięć kondygnacji, a drzwi otwierał portier. Parter był oświetlony szeregiem długich okien, które miały odpowiednio zaaranżowane wystawy. Na lewo mieścił się skład materiałów, czyli tzw. „towarów łokciowych”, okryć i futer, z których zresztą słynął Herse. Na prawo znajdowały się koronki, wstążki, rękawiczki, parasolki i inne drobiazgi oraz gotowe ubrania.

Schody na pierwsze piętro w domu mody Bogusław Herse (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, DŻS XIVA 3)

Serce firmy mieściło się jednak na piętrze, na które prowadziły okazałe schody lub winda. Znajdowały się tam pracownie, a właściwie należałoby rzec – atelier, oraz wygodna przestrzeń dla klientek i klientów. Tam obmyślano cały strój, dobierano materiały, pokazywano modele, robiono przymiarki i wydawano zamówienia. Szycie odbywało się na czwartym piętrze i na poddaszu, gdzie mieściły się pracownie krawieckie. Rodzina zajmowała natomiast drugie i trzecie piętro, chociaż niektóre pomieszczenia również wynajmowano.

Dziennikarka Tygodnika „Bluszcz” tak opisywała wizytę u Hersego:

Jakież przepiękne modele u Hersego i jaki ich dobór! Jeden ze współwłaścicieli, pan Adam Herse, dwukrotnie w ciągu miesiąca odwiedzał Paryż, ażeby pochwycić najbardziej charakterystyczne przejawy zmiennej mody i – dziś, po powrocie, w salonach pierwszego piętra kilkadziesiąt wspaniałych, nowych zupełnie modeli, roztacza olśniewający przepych i zachwycającą harmonię linii.

Adam Herse rzeczywiście udawał się wraz ze swoimi pracownicami i pracownikami – krojczymi, szwaczkami – do stolicy Francji, gdzie obserwował i kupował stroje – m.in. w słynnym domu mody Wortha – które później służyły jako modele lub inspiracje do szycia strojów na zamówienie. Była to powszechna praktyka, która pozwalała zaoszczędzić, gdyż niemal identyczną suknię można było uszyć na miejscu, w Warszawie, zamiast sprowadzać ją z Paryża. Najbardziej wymagające klientki mogły również suknie odkupić. Nie wstydzono się francuskich inspiracji, wręcz przeciwnie – hasło szycia stroju według modeli, jakie można było zobaczyć na placu Vandôme, przyciągały nad Wisłą jak magnes. Sam Herse podkreślał jednak, że nie o kopię chodziło, ale o tworzenie nowej sukni według „inwencji”.

Dom Mody stosował wprowadzone przez francuskie domy towarowe sprawdzone chwyty marketingowe. Potrafił się dobrze reklamować w prasie, robił promocje, miał bogato ilustrowane katalogi, oferował również sprzedaż wysyłkową.

Poczekalnia w domu mody Bogusław Herse (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, DŻS XIVA 3)

Klientki i pracownicy

Okładka katalogu domu mody Bogusława Hersego z początku XX wieku (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, sygn. DŻS XIVA 3)

Stroje były drogie, więc tylko zamożne klientki mogły sobie pozwolić na suknię od Hersego. Dom oferował jednak również konfekcję, która była już bardziej przystępna cenowo. Reklamował się zresztą jako sklep, w którym można było kupić towary w różnych cenach, ale zawsze dobrej jakości. Z resztek tkanin szyto np. bluzki i spódnice, przez co były tańsze, ale wykonane z zachowaniem standardów firmy. Z biegiem czasu oferowano również coraz więcej gotowych strojów. Wiele mieszczańskich rodzin kupowało u Hersego materiały, z których szyło ubrania samodzielnie lub u krawcowej.

Wizyta w Domu Mody była dla wielu kobiet wydarzeniem. Wrażenie robił nie tylko sklep i jego pracownie, ale przede wszystkim mnogość dodatków i piękne modele. Kupowanie tam strojów, ubieranie się u Hersego, jak to określano, było oznaką wysokiego statusu społecznego. Klientkami były więc przedstawicielki ówczesnych elit – arystokratki, ziemianki, bogate mieszkanki Warszawy. Do wybuchu pierwszej wojny światowej regularnymi klientkami były Rosjanki, zazwyczaj żony urzędników warszawskich. Przyjeżdżały również zamożne panie z innych zaborów i miast takich jak Kraków czy Poznań. Później ubierały się tam żony prezydentów i dyplomatów. Od 1921 roku odzież u Hersego mogli kupować również panowie.

Firma była bardzo dobrym miejscem pracy. Zatrudniano tam ok. 500 krojczyń i krojczych, szwaczek, sprzedawczyń i sprzedawców. Personel był dobrze opłacany, co pozwalało na samodzielność finansową, był także objęty ubezpieczeniem zdrowotnym i miał prawo do płatnego urlopu wypoczynkowego. Dzień pracy liczył 8,5 godziny z osobno płatnymi nadgodzinami. Stosowano system awansów i podwyżek. W latach 90. XIX wieku kobiety pracowały u Hersego nie tylko jako szwaczki, ale także jako sprzedawczynie, co było pewnym awansem społecznym. Praca u Hersego była dobrą szkołą, która dawała możliwość otworzenia później własnej pracowni. Zatrudniano również modelki, które prezentowały stroje w atelier oraz pozowały do fotografii reklamowych.

Pracownia krawiecka na trzecim piętrze domu mody Bogusława Hersego (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, DŻS XIVA 3)

***

Po Adamie w 1915 roku zarząd nad domem przejął jego wykształcony we Francji bratanek, Bogusław Władysław, w późniejszych latach uznany działacz gospodarczy. Przypadło mu jednak w udziale zamykanie rodzinnej firmy. Kryzys, który nastał w 1929 roku, nie ominął Domu Herse. Firma nie upadła, ale miała problemy finansowe spowodowane strajkami pracowników, utratą rosyjskich klientów oraz pożarami, które kilkakrotnie wybuchały w jej siedzibie. Inne domy mody oraz domy towarowe, m.in. słynny dom Braci Jabłkowskich, stanowiły dużą konkurencję. W 1936 roku firma zaprzestała działalności. Budynek przy Marszałkowskiej został sprzedany i podzielony na mniejsze lokale. Ucierpiał w czasie II wojny światowej, przetrwał jednak powstanie warszawskie i został rozebrany dopiero w 1958 roku, gdy w Warszawie przebudowywano okolice nowo powstałego Pałacu Kultury i Nauki.

Zebranie plenarne Warszawskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. 1. z lewej za stołem siedzi Bogusław Herse, listopad 1931 r. (fot. Jan Binek, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/865/1)

Kilka lat temu, po 80 latach nieobecności na rynku, firma Herse wznowiła działalność, w dalszym ciągu jako rodzinny biznes spadkobierców Bolesława. Oferuje szale (damskie i męskie), krawaty i poszetki. Powstała również Fundacja Domu Mody Herse, która zbiera pamiątki po rodzinnym biznesie. W muzeach w Polsce można obejrzeć zachowane do dzisiaj stroje tej marki, m.in. w Muzeum Miasta Warszawy oraz z Poznaniu w Muzeum Sztuk Użytkowych.

Bibliografia

Źródła

  • „Bluszcz”, r. 1911, nr 4.
  • Katalog Domu Mody Bogusław Herse, r. 1906.
  • „Kurier Warszawski”, r. 1892, nr 350.
  • Na schyłku XIX wieku swojej Klienteli. Bogusław Herse w Warszawie, Laskauer & W. Babicki, Warszawa 1899.
  • „Tygodnik Ilustrowany”, r. 1927, nr 49.

Opracowania

  • Agnieszka Dąbrowska, Warszawski Dom Mody, Muzeum Warszawy, Warszawa 2019.
  • Małgorzata Omilanowska, Świątynie handlu: warszawska architektura komercyjna doby wielkomiejskiej, Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004.
Magdalena Heruday-Kiełczewska
Historyczka i archiwistka, doktor historii UAM i Paris IV – La Sorbonne. Pracowała dla Biblioteki Polskiej w Paryżu, była konsultantką zespołu opracowującego zbiory Instytutu Literackiego „Kultura” oraz współtworzyła archiwum o. Tomasza Alexiewicza OP. Zajmuje się historią Poznania, stosunków polsko-francuskich i metodyką archiwalną. Opublikowała książki: „Reakcja Francji na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce: grudzień 1981–styczeń 1982” (Warszawa 2012), „«Solidarność» nad Sekwaną. Działalność Komitetu Koordynacyjnego NSZZ «Solidarność» w Paryżu 1981–1989” (Gdańsk 2016) oraz „Powszechna Wystawa Krajowa w 1929 r. w źródłach historycznych” (Warszawa–Poznań 2021).

2 KOMENTARZE

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!