Wielka Wojna przyczyniła się do rozwoju wielu dziedzin techniki wojskowej, jednak żaden z wynalazków nie przyciągał zainteresowania współczesnych tak jak czołgi. Te wielkie i hałaśliwe maszyny zwracały także uwagę rysowników i dziennikarzy, tworzących niesamowite dzieła wojennej propagandy.
Stare porzekadło rzecze: inter arma silent Musae. Ktokolwiek je wymyślił, najwyraźniej nie przewidział olbrzymiego zapotrzebowania na różnego rodzaju środki propagandowe generowane przez nowoczesną wojnę.
Sama idea promowania własnej działalności zbrojnej za pomocą różnych środków wyrazu artystycznego skierowanych do ludności cywilnej nie jest nowa. Wielkie płaskorzeźby faraonów sławiące ich zwycięstwa, piramidy wznoszone z czaszek na rozkaz Tamerlana czy rzymskie łuki tryumfalne to różne rozsiane w czasie przykłady tego samego pragnienia uwiecznienia swych sukcesów za pomocą sztuki, choć czasami ciut drastycznej.
Rewolucja przemysłowa dała wojskowym i politykom nową broń masowego rażenia – ulotkę. Choć ta forma wyrazu wykorzystywana była na dużą skalę już od czasów angielskiej wojny domowej, dopiero zastosowanie nowoczesnych maszyn drukarskich napędzanych siłą pary umożliwiło prawdziwie masowy druk, pozwalający na zarzucanie grupy docelowej niewyobrażalną wcześniej ilością słów (i obrazu). Dodajmy do tego kilka kolejnych innowacji technicznych i graficznych, a otrzymamy rzecz bardziej złożoną, czyli gazetę mającą na celu uprawianie mniej lub bardziej zawoalowanej propagandy.
Wojna ilustrowana
Pierwsze zdjęcia żołnierzy znajdujących się w pobliżu pola walki wykonano podczas wojny krymskiej. Ograniczenia związane z techniczną stroną fotografii jeszcze przez długi czas nie pozwalały na utrwalenie dynamicznych ujęć samej bitwy, niemniej poczyniono już pierwszy krok – pojawił się oficjalny fotograf wojenny. Mimo to rysownicy wciąż dzierżyli jeszcze palmę pierwszeństwa w dziedzinie graficznych przedstawień wojny publikowanych na łamach czasopism.
Przyczyny takiego stanu rzeczy były dwojakie. Przede wszystkim do czasu wynalezienia szybkich i powtarzalnych sposobów wywoływania, przesyłania i drukowania zdjęć umieszczanie ich w czasopismach mających dostarczać czytelnikowi bieżących informacji było rzeczą dość problematyczną. Fotografia zapewniała pewien powiew autentyczności, jednak dopóki liczył się czas, rysownicy mieli zapewnione zamówienia. Co więcej, byli oni stanie zilustrować opisywane wydarzenia w sposób niedostępny dla ówczesnego fotografa.
„The War Illustrated”
22 sierpnia 1914 roku ukazał się pierwszy numer „The War Illustrated”, tygodnika skupiającego się na graficznym przedstawianiu trwających już działań wojennych dzięki zatrudnieniu korespondentów i artystów wojennych. W krótkim czasie, TWI osiągnęło nakład 750 000 egzemplarzy, stając się jednym z najważniejszych tytułów na brytyjskim rynku prasowym. Ostatni wielkowojenny numer pisma (234) ukazał się 8 lutego 1919 roku i zmienił się w „The New Illustrated”. TWI powróciło 16 września 1939 roku i ukazywało się aż do 11 kwietnia 1947.
Jak ujęła to Kate McDonald, opisując wykorzystanie grafik na łamach TWI, „Generalnie rzecz biorąc, ilustracje [rysunki – dop. ŁM] wykorzystywano do pokazania czegoś, czego nie można było zobaczyć [np. przekroje – dop. ŁM], co było niewiadomą lub też do zwykłych spekulacji; fotografię wykorzystywano do reportażu, dla jej dokładności i autentyczności, do rozwiewania wątpliwości i informowania czytelników oraz oswajania z nową techniką wojenną”.
Zgadzając się z powyższym opisem, warto jednak uzupełnić go o pewne detale. Przede wszystkim, w niektórych sytuacjach graficy pracowali na fotografiach, które z różnych przyczyn, nie nadawały się do publikacji. Czasem kadr był źle skomponowany, postacie ludzkie nieostre lub też całe zdjęcie było zbyt mało „patriotyczne”. Dziś do akcji wkroczyliby zapewne graficy komputerowi, wtedy jednak to rysownik musiał stworzyć na bazie danego zdjęcia ilustrację bardziej wpisującą się w gusta wydawcy.
Równie ważną częścią zagadnienia było tworzenie grafik o dość dramatycznej wymowie, powstających na bazie opowieści żołnierskich i wyobraźni samego rysownika. Takie prace, choć stanowią niewątpliwie świadectwo epoki i nie są pozbawione uroku, muszą być traktowane przede wszystkim jako dzieła propagandowe, a nie dokumentacyjne.
Czołgi wjeżdżają na łamy
Pierwszy opis działania broni pancernej pojawił się na łamach TWI 7 października 1916 roku. Max Pemberton w artykule „The battle of the «Tanks»” przedstawił czołgi w niezwykle barwny i literacki sposób. Choć ze względu na poetycki język i odwołania do brytyjskiej kultury niełatwo zrozumieć jego słowa, warto przyjrzeć im się z uwagą.
Mamy w końcu coś nowego – pojazdy pancerne, które mogą prawie wspinać się na drzewa. Wielkie jaszczury i stalowe pterodaktyle, które zjadają domy tak jak słonie jedzą siano; wielkie Jabberwocki i Behemoty miażdżące opór na pył, wspinające się na wzgórza i wypełzające z zapadlisk; uwieżyczkowione smoki plujące ogniem na wzór starożytnych; Juggernauty mające za nic karabiny maszynowe, bomby i kule! My je mamy, a Niemcy nie! […] Wielki sekret nie jest już sekretem. „Czołg” został odkryty. Ludzie widzieli go na własne oczy. I już go nazwali – Wielorybem, Ślimakiem, Bubołakiem, Drednotem, Okrętem Lądowym JKM-ci, Likierem Miętowym, Zmęczonym Willie’em, Żmirłaczem, jednak głównie „czołgiem”, gdyż była to nazwa oficjalna.
Autor równie finezyjnie opisał sprawowanie się owych czołgów podczas walki:
Słońce nie było długo na niebie, gdy „czołgi” ruszyły naprzód – straszliwe ropuchy, ślepe potwory skradające się poprzez pola śmierci, pożerające pola i domy i ludzi, niewrażliwe na bomby i kule spadające na nie – rzygające ogniem i płomieniami tak, jakby to one były pokarmem, którym się żywią. […] Jedzie naprzód «Likier Miętowy» i zjada dom. To był dobry dom, jak stwierdził pewien oficer; jednakże bardzo cieszył się, widząc go zjedzonym. Drzewa są dla potwora niczym więcej niż liście dla żyrafy. Obala je w mgnieniu oka, rozczłonkowuje w swej potężnej paszczy. A z jego boków tryska fantastyczny ogień, jego mnogie języki liżą żółte płomienie; sieje śmierć wokół siebie niczym jakiś potworny pojazd wyłaniający się z samych trzewi straszliwej jamy.
Te opisy, choć bardzo plastyczne, nie mogły przecież zastąpić materiałów graficznych, tym bardziej że chodziło o tygodnik „The War Illustrated”. Pierwszy szkic czołgu pojawił się na jego łamach 2 grudnia, a 6 grudnia opublikowano pierwsze w historii tego tytułu zdjęcia czołgu. Od tego momentu broń pancerna (przede wszystkim brytyjska) często gościła na łamach TWI.
Warto przy tym zaznaczyć, że podczas wojny praktykowano wymianę zdjęć między Brytyjczykami i Francuzami, stąd też w TWI trafiają się francuskie fotografie i rysunki wykonywane na ich podstawie. Jako ciekawostkę można również podać fakt wykorzystywania niektórych francuskich czy brytyjskich ilustracji w niemieckich wydawnictwach.
Na zakończenie – wprowadzenie
Celem niniejszego artykułu oraz załączonej galerii jest przedstawienie wybranych grafik dotyczących brytyjskiej broni pancernej zaprezentowanych na łamach „The War Illustrated” podczas Wielkiej Wojny. Zanim jednak przyjdzie czas na ilustracje, niezbędne jest kilka słów wprowadzenia.
Jak już zaznaczono, materiały zamieszczane we wspomnianym czasopiśmie miały wymiar dokumentacyjny, lecz jednocześnie były narzędziem mniej lub bardziej udanie prowadzonej propagandy. Twórcy TWI unikali jednak nachalności, ograniczając się do „drobnego” pudrowania rzeczywistości. Na jego łamach znajdziemy zarówno opisy problemów dotykających czołgi przy pokonywaniu grząskiego i zrytego pociskami terenu, jak również przedstawienia uszkodzonych czy zniszczonych wozów. W tygodniku publikowano również rysunki i zdjęcia czołgów unieruchomionych, niekiedy permanentnie. Na tyle więc, na ile było to możliwe, autorzy tekstów, fotografowie i rysownicy starali się być uczciwi wobec swych czytelników.
Poniższe ilustracje są niezwykłymi i wielowymiarowymi pamiątkami przeszłości i dają nieme świadectwo historii druku, socjologii, literatury, sztuki i propagandy. Warto przyjrzeć się z im uwagą.
Bibliografia (z wyłączeniem The War Illustrated)
- Kate MacDonald, The communication of developing technologies during the First World War in British popular magazines, „Storia e futuro”, № 52(Aprile 2020), [dostęp: 14 czerwca 2020], <http://storiaefuturo.eu/the-communication-of-developing-technologies-during-the-first-world-war-in-british-popular-magazines/>.
- Elliot Goat, No Exposure: Conflict illustration in a photographic world, [w:] The Frontline Club, 11 kwietnia 2014, [dostęp: 14 czerwca 2020], <https://www.frontlineclub.com/no-exposure-conflict-illustration-in-a-photographic-world/>.
- The illustrated press, [w:] The News Media and the Making of America, 1730-1865, [dostęp: 14 czerwca 2020], <https://americanantiquarian.org/earlyamericannewsmedia/exhibits/show/news-and-the-civil-war/the-illustrated-press>.
- Bex Pawley, Leaflets and Flyers – a brief (and un-boring) history, [w:] Printed Blog, 10 kwietnia 2014 [dostęp: 14 czerwca 2020], <https://www.printed.com/blog/leaflets-and-flyers-a-brief-and-un-boring-history/>.