W grudniu 2014 roku włoska spółdzielnia mleczarska przekazała papieskiemu szpitalowi pediatrycznemu 21 galonów oślego mleka. Papież Franciszek otrzymał od jej założyciela dwa osiołki. Przedsiębiorca pewnie nie wiedział, że wpisał się w długą tradycję zwierzęcych podarunków dla głowy Kościoła.
Już w starożytności istniał zwyczaj obdarowywania władców różnymi skarbami, drogocennymi tkaninami, rzadkimi i pięknymi przedmiotami, a także osobliwymi zwierzętami. Posiadanie ciekawych gatunków traktowane było modne wśród możnych tego świata. Chętnie kolekcjonowano je w swoich ogrodach, menażeriach i zwierzyńcach, gdzie budziły powszechny podziw. Przenosiły one widzów do świata dalekich krain, do których sami nie mogliby dotrzeć. Pozwalały też snuć marzenia o tym, jak wyglądają niedostępne ziemie.

Do wspomnianych przywódców-kolekcjonerów w wiekach średnich i w epoce nowożytnej należeli również papieże, którzy nie tylko przewodzili Kościołowi, ale rządzili również Państwem Kościelnym jako świeccy monarchowie. Mało znane stworzenia przywożone z Indii, Chin, Afryki czy Ameryki były dla wielu ludzi jedną z osobliwości, jakie docierały do Starego Kontynentu w XV–XVII wieku. Sam akt obdarowania wyraźnie podkreślał, jak daleko sięgała na Ziemi władza Ojca Świętego.
Czasem podarunki te – przekazywane w imieniu katolickich królów i książąt – miały zapewnić przychylność papieża wobec przyszłych wypraw zamorskich i nowych odkryć geograficznych. To w jego gestii leżało bowiem to, czy dane przedsięwzięcie uzyska niezbędne finansowanie, on także decydował, komu przypadną odkryte podczas tych podróży terytoria. Mieli to na uwadze m.in. portugalscy dyplomaci, którzy w 1505 roku ofiarowali papieżowi Juliuszowi II papugi, mandryle, leoparda i różne gatunki małp.
Kościół katolicki a egzotyczne zwierzęta
Tak więc dzięki prezentom w postaci pozaeuropejskiej fauny podkreślano godność papieża i jego majestat. Zwierzęta egzotyczne, zwłaszcza te ogromnych rozmiarów, kojarzone były bowiem z potęgą, władzą i dostojeństwem. Strach, który budziły, wynikający także z ich obcości, „dziwności” oraz niewielkiej wiedzy na ich temat, wzmacniał tylko ich wyjątkowość. Wraz z przekazaniem ich Ojcu Świętemu na obdarowywanego przechodziło symboliczne znaczenie danego gatunku.
Dzikie zwierzęta stawały się także doskonałym rekwizytem propagandy papieskiej władzy. Uczestniczyły w pokazach, jeździły wraz z papieskim dworem, a nawet, jak się zaraz przekonamy, brały udział w religijnych procesjach. Oficjalny stosunek Kościoła do egzotycznych zwierząt był, mimo tych praktyk, wyraźnie negatywny. Zakazywano duchownym trzymania zwierząt według powszechnej opinii nieużytecznych i zabawnych, a menażerie traktowano jako zbytek i rozrywkę świeckich. Szczególnie krytykowano za posiadanie małp, które uważano za karykaturę ludzi.
Były jednak zakony, które utrzymywały własne menażerie. Najsłynniejsza znajdowała się na dziedzińcu klasztoru benedyktyńskiego w St. Gallen w dzisiejszej Szwajcarii. W późnym średniowieczu władze Zakonu krzyżackiego prowadziły nawet dwa tego typu ogrody – w Malborku i w Sztumie. W epoce nowożytnej menażerie i zwierzyńce stały się modne i świadczyły o statusie możnych. Trudno się więc dziwić, że i papieżom nieobce były te praktyki, skoro chcieli być traktowani na równi z innymi władcami.

Papieskie menażerie
Wspomniane wyżej prezenty, uzupełniane planowymi, świadomymi zakupami, stanowiły podstawę papieskich kolekcji zwierząt. Najlepiej poświadczone źródłowo są menażerie w prywatnych pałacach Ojców Świętych w latach 1316–1360, czyli w czasie, kiedy to Awinion był siedzibą głowy Kościoła. Wiemy, że funkcjonował tam osobny pawilon dla lwów i niedźwiedzi. Trzymano ponadto wielbłądy, pawie, strusie, a także inne, mniej egzotyczne zwierzęta, np. dziki. Jan XXII, mimo wielkiego trudu i niewygody, zawsze podróżował w otoczeniu całego swego zwierzęcego dworu. Podobnie czynił Urban V ze swoimi królikami. Benedykt XII natomiast zakupił, najprawdopodobniej z Sycylii, dwa strusie. Dzikie zwierzęta traktowane były przez papieży jak ulubieńcy i faworyci.

Włochy w okresie nowożytnym stały się istotnym ośrodkiem handlu zwierzętami. We Florencji bardzo popularna była hodowla lwów. Warto zauważyć, że właśnie z niej pochodziła para tych zwierząt, która podarowana została Władysławowi Jagielle. Poza lwami w Italii umiłowano również inne dzikie zwierzęta, które świadczyły o potędze i reprezentowały symbolicznie dominację danej rodziny.Spośród nich do bardziej znanych należał książęcy ród Medyceuszy. To oni właśnie zorganizowali w Watykanie menażerię, aby mieć gdzie hodować otrzymane drogocenne podarunki od innych władców.
Kardynał Hipolit z tejże rodziny również kolekcjonował egzotyczne stworzenia. Podobnie zresztą traktował rdzennych mieszkańców różnych obszarów świata (m.in. Maurów, Tatarów, Turków, Indian i Afrykańczyków). Przypadek hierarchy nie był odosobniony. To niechlubne zjawisko w XIX wieku rozwinęło się na Zachodzie w publiczne wystawy pozaeuropejskich grup etnicznych, obecnie określanych w opracowaniach jako „ludzkie zoo”. W Europie cieszyły się one popularnością jeszcze w pierwszej połowie XX wieku.
Najwybitniejszym papieżem-kolekcjonerem osobliwości, dzieł sztuki i żywych zwierząt był Giovanni z rodu Medyceuszy, który został wybrany na głowę Kościoła 11 marca 1513 roku i przybrał imię Leona X. Znany był ze swojego ekstrawaganckiego gustu, zwłaszcza do prezentów, które lubił otrzymywać.
Słoń w teatrze polityki
Leon X niektóre ze zwierząt ze swojej menażerii, znajdującej się na dziedzińcu Pałacu Belwederskiego, zawdzięczał wspomnianym wcześniej Portugalczykom, którzy starali się m.in. za pomocą takich podarków utrzymać przychylność głowy Kościoła, m.in. w zakresie podziału strefy wpływów na świecie. Leżało to jeszcze wówczas tradycyjnie w gestii papieża, czego świadectwem jest podpisany w 1494 roku traktat w Tordesillas. Do jego zawarcia doprowadził pośrednio jeden z poprzednich Ojców Świętych, Aleksander VI, który powstrzymał tym samym nadchodzący konflikt między dwiema morskimi potęgami – Hiszpanią i Portugalią. W ramach jego postanowień Brazylia, jeszcze przed jej oficjalnym odkryciem, przypadła Lizbonie.
Wróćmy jednak do Leona X. Król Portugalii Manuel I ofiarował mu zimą 1514 roku z okazji objęcia władzy w Stolicy Apostolskiej wiele cennych przedmiotów, a także indyjskiego słonia, który otrzymał kartagińskie imię Hannon (wł. Annone). Oprócz tego zwierzęcia dwór lizboński przekazał Ojcu Świętemu także pantery, papugi, psy, gepardy, konie i lamparty.

Hannon, gdy przybył do Watykanu, miał cztery lata. Było to niespotykane zwierzę, gdyż ulubieniec Leona X posiadał cechy albinizmu. 19 marca 1514 roku, w Niedzielę Palmową, Hannon wziął udział w procesji, w której uczestniczyła, oprócz geparda, niedźwiedzia i lwów, cała portugalska misja dyplomatyczna. Słoń nauczony był klękania przed Ojcem Świętym i wykonywał polecenia papieskie w dwóch językach – włoskim i hindi.

Od czasów Imperium Rzymskiego nikt nie widział na ulicach Wiecznego Miasta takiego zwierzęcia, dlatego przygotowano dla niego specjalną zagrodę, którą wzniesiono na wspomnianym dziedzińcu Pałacu Belwederskiego. Słoń stał się powszechną atrakcją i każdy mógł go podziwiać. Z czasem Hannona przeniesiono do zbudowanego dla niego osobnego pawilonu, znajdującego się między Bazyliką św. Piotra a Pałacem Apostolskim, nieopodal Zamku św. Anioła.
Po dwóch latach pobytu w Rzymie słoń zaczął mieć poważne problemy ze zdrowiem. Mimo drogich kuracji zwierzę zmarło 8 czerwca 1516 roku. Papież był zrozpaczony, czemu dał wyraz w samodzielnie skomponowanym epitafium dla ukochanego zwierzęcia. Zamówił również upamiętniający go fresk, który wykonał sam Rafael, dzieło to nie przetrwało jednak do naszych czasów. Zachował się jedynie rysunek przygotowawczy do tego malowidła. Stosunek papieża do swojego ulubieńca wywoływał także powszechne drwiny, czego przejawem jest pamflet „Ostatnia wola słonia Anno” autorstwa znanego krytyka włoskiego społeczeństwa i jego władców – Pietra Aretina.
W późniejszych latach papieże pragnęli utrzymać zwyczaj otrzymywania w darze słoni do swojej menażerii z lizbońskiego dworu. Wiadomo, że 1561 roku papież Pius IV zażądał od Sebastiana Portugalskiego (1557–1578) pary tych zwierząt.
Smutny los nosorożca
Rok po stracie uwielbianego Hannona, w grudniu 1515 roku, Manuel I zapragnął pocieszyć Leona X, wysyłając mu nosorożca indyjskiego. Zwierzę dotarło pół roku wcześniej do Lizbony na statku handlowym „Nostra Senora de Ajuda”. Nosorożec był prezentem, jaki król Portugalii otrzymał od Muzafara II, sułtana Gudźaratu – obszaru wchodzącego obecnie w skład Indii. Ten cenny okaz fauny był w owym czasie najprawdopodobniej jedynym przedstawicielem tego gatunku w europejskich menażeriach.

Przed podróżą prezent przebrano za pannę młodą, obwieszono złoconymi łańcuchami i założono mu pelerynę z zielonego aksamitu, dekorowanego kwiatami. Statek ze zwierzęciem zatrzymał się po drodze w Marsylii, gdzie nosorożec został pokazany królowi i królowej Francji. Stał się także atrakcją tamtejszego turnieju rycerskiego. Niestety, w trakcie podróży do Włoch na początku 1516 roku statek wiozący ten cenny ładunek zatonął u wybrzeży Genui.
Opowieść o nosorożcu i jego losie rozeszła się po Europie, docierając nawet do słynnego niemieckiego artysty Albrechta Dürera, który wykonał drzeworyt przedstawiający to zwierzę. Obecnie znajduje się on w British Museum. Rycinę tę wykorzystało jako wzór wielu przyrodników w swych encyklopediach natury m.in.: Konrad Gessner, Ulisses Aldrovandi i Jan Jonston.
Szczątki nosorożca, znalezione na plaży, zawieziono do Rzymu. Przez wiele lat wypchane zwierzę było eksponowane w papieskiej menażerii. Leon X doceniał prezenty Manuela I i do końca swego pontyfikatu pozostawał z nim w szczególnie serdecznych stosunkach. W podziękowaniu za podarunki papież wysłał królowi Portugalii złotą konsekrowaną różę i zgodził się, aby to Portugalia, nie zaś Hiszpania, zdobywała dla chrześcijaństwa nowe tereny w Afryce i w Indiach. Potwierdzeniem wyznaczonej wówczas strefy wpływów na wschodzie był traktat z Saragossy zawarty w 1529 roku przez oba imperia kolonialne, stanowiący uzupełnienie postanowień z Tordesillas.

Wypchany żubr
Również polscy władcy, począwszy od pierwszych Piastów, pragnęli zaskarbić sobie łaskę głowy Kościoła poprzez cenne podarunki. Przykładem jednego z nich jest koń od Bolesława Chrobrego dla Sylwestra II. Zapewne był on białej maści, ponieważ zwierzęta te stanowiły jeden z symboli władzy papieskiej i dość często ofiarowywano je następcy Świętego Piotra. Wspomniany koń nie dotarł jednak do Rzymu i został ostatecznie przekazany świętemu Romualdowi.
Kilka wieków później Mikołaj Radziwiłł, wojewoda wileński, miał także próbować dostarczyć wspomnianemu już parokrotnie w tym artykule Leonowi X zwierzę, tym razem wypchane, które wiązałoby się z jego krajem – Rzecząpospolitą. Dla wszystkich przyrodników tego okresu najcenniejszym przedstawicielem fauny Polski i Litwy był żubr. Uzupełnieniem prezentu miał być utwór poetycki sławiący ten gatunek. Autorem „Pieśni o wyglądzie, dzikości i polowaniu na żubra” (bardziej znanej pod skróconym tytułem „Pieśń o żubrze”) był Mikołaj Hussowski, duchowny katolicki i dworzanin biskupa płockiego Erazma Ciołka, inicjatora całego projektu obdarowania głowy Kościoła. Poeta towarzyszył swemu protektorowi w poselstwie do Leona X w 1521 roku.

Całe przedsięwzięcie nie doszło jednak do skutku, ponieważ Ojciec Święty zmarł jeszcze w 1521 roku, zanim wypchany żubr od Radziwiłła dotarł do papieża i przed powstaniem utworu Hussowskiego. Po roku pobytu w Rzymie i po śmierci w tym mieście biskupa Ciołka w 1522 roku Hussowski powrócił do Polski i osiadł w Krakowie. Ostatecznie pieśń poety wydana została po raz pierwszy po łacinie w Krakowie dopiero w 1523 roku pt. „Carmen de statura, feritate ac venatione bisontis” i dedykowana była królowej Bonie. Oto krótki fragment tego tekstu w przekładzie Jana Kasprowicza:

Najdzikszy stwór ten w puszczach litewskich się rodzi,
A cielskiem tak ogromnym odznaczać się zwykł,
Że kiedy łeb, konając, zwyciężon pochyli,
Trzech chłopów może wpośród rogów jego siąść.
Lecz kark jego olbrzymi zbyt mały się wyda,
Jeślibyś inne członki z nim porównać chciał.
Brodzisko sterczy w strasznych zwieszając się kudłach,
Płomienne ślepia sieją przeraźliwy gniew,
Potworne włosie grzywy spływa po łopatkach
Kolana kryjąc sobą, przód i całą pierś.
Lecz jeśli wielkie sprawy mam łączyć z drobnymi,
Jeżeli się myśliwskich wolno czepiać słów,
Na kozła rogatego wygląda z postaci,
Choć z wszystkich widać członków, i że z rodu byk.
A barwy jest ciemnawej: z żółtej oraz czarnej
Tak zlała się, że wyszła stąd pośrednia z barw.
Kompozycja utworu nawiązywała do charakterystycznego typu poezji z kręgu Leona X, który był nie tylko znanym miłośnikiem zwierząt, ale i polowań. Nie wykorzystywała ona jednak tradycyjnych tematów i wzorców mitologicznych, a skupiała się na opisie przyrody Polski i Litwy, a także tamtejszych obyczajach, jak i obserwacjach życia dzikich zwierząt i historii tych terenów.
Nieoczekiwane odkrycie
Dopiero w lutym 1962 roku podczas prac budowlanych na dziedzińcu Pałacu Belwederskiego w Watykanie, prowadzonych przy okazji modernizacji systemu centralnego ogrzewania, natrafiono na ogromne ciosy oraz cztery gigantyczne kości szczękowe. Początkowo myślano, że to szkielet któregoś z prehistorycznych stworzeń, jednak analizy wykazały, że są to szczątki Hannona, który został tam pochowany.
Nowożytni papieże, podobnie jak wielu innych ówczesnych władców Europy, posiadali własne menażerie pełne mniej lub bardziej egzotycznych zwierząt sprowadzanych z różnych zakątków Ziemi. Budziły one zarówno lęk, jak i podziw wśród odwiedzających. Stanowiły też świadectwo i symbol potęgi swego właściciela, a także rozszerzania się ówczesnego świata. Odbywało się to nie tylko na mapie, ale również w świadomości i percepcji każdego człowieka.
Spośród wszystkich Ojców Świętych tego okresu to właśnie pontyfikat Leona X i jego manierystyczny mecenat przyniosły najwięcej korzyści dla kultury i sztuki. Papież ten nie wahał się przed niczym, a jego ekstrawagancja nie znała granic, o czym świadczyć może chociażby uczestnictwo jego zwierząt, ze słoniem Hannonem na czele, w procesji w Niedzielę Palmową 1514 roku.
Bibliografia
- Meaghan Agnew, The Pope Just Received Two Donkeys as Gifts. Let This Become a Trend, [w:] Modern Farmer, 10 grudnia 2014 [dostęp: 18 maja 2020], <https://modernfarmer.com/2014/12/pope-just-received-two-donkeys-gifts-let-become-trend/>.
- Konrad Bielecki, Recepcja egzotycznych stworzeń i ich wizerunków we wczesnonowożytnej Europie. Przykład nosorożca „lizbońskiego”, „Rocznik Antropologii Historii”, r. 3 (2013), nr 2(5), s. 259–276.
- Teresa Dunin-Wąsowicz, Koń cenniejszy od złota, „Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie”, t. 36 (1992), s. 81–85.
- Karl A.E. Enenkel, Paul J. Smith, Early Modern Zoology: The Construction of Animals in Science, Literature and the Visual Arts, Brill, Leiden–Boston 2007.
- Mikołaj Hussowski, Pieśń o żubrze, [w:] Tradycja – Kultura – Literatura, [dostęp: 18 maja 2020] <http://staropolska.pl/renesans/wczesny_humanizm/Mikolaj_Hussowski.html> [cyt. za: Najstarsza poezja polsko-łacińska, oprac. Marian Plezia, Warszawa 1952].
- Karol Łukaszewicz, Ogrody zoologiczne. Wczoraj, dziś, jutro, Wiedza Powszechna, Warszawa 1975.
- Bob Mullan, Garry Marvin, Zoo Culture, University of Illinois Press, Urbana–Chicago 1999.
- A Cultural History of Animal in the Medieval Age, ed. by Brigitte Resl, Berg Publishers, Oxford 2007.