Siedmiodniowa obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej doczekała się wielu mniej lub bardziej udanych opracowań. Niewielu autorów sięga jednak do korzeni legend o obronie Westerplatte. Jak powstały te mity i o czym nas one dzisiaj uczą?

Wciągnięcie flagi wojennej III Rzeszy nad gruzami placówki Westerplatte, 8 września 1939 roku (fot. Bundesarchiv, Bild 183-1989-516-505, CC-BY-SA 3.0)

Ostatnie tygodnie przyniosły za sprawą działań rządu znaczący wzrost zainteresowania sprawą obrony WST. W tej ogólnokrajowej dyskusji praktycznie nikt nie stawia jednak pytań dotyczących samych korzeni wielu legend związanych z obroną Westerplatte, tak jakby samo ich istnienie było już czymś oczywistym. Warto więc sięgnąć do polskich gazet wydanych we wrześniu 1939 roku, aby spróbować zrozumieć przyczyny narodzin mitu o Lwach z Westerplatte. Martwych Lwach, jeśli wierzyć ówczesnej prasie.

Co wiemy o obronie Westerplatte?

Z naukowego punktu widzenia dzisiejszy stan wiedzy o siedmiodniowej obronie WST można uznać za zadowalający. Znamy siły i zamiary obydwu stron, jak również sam przebieg wydarzeń. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że stworzony przez historyków opis owego nieprzemyślanego ataku zainicjowanego przez komandora Kleikampa jest prawie kompletny. Polskie umocnienia na terenie Westerplatte również doczekały się stosownych opracowań, łącznie z dedykowaną im monografią. Dalszych danych na temat materialnej strony działalności i walk na WST dostarczają nam wykopaliska archeologiczne prowadzone przez Muzeum II Wojny Światowej.

Niestety, na tym jakże barwnym obrazie nadal widać pewne zmętnienia. Trwają spory o losy niektórych obrońców, ciągną się też zmagania ze skutkami działalności różnych mniej lub bardziej kompetentnych pisarzy czy dziennikarzy wprowadzających do obiegu publicznego nie zawsze odpowiednio zweryfikowane informacje. Z tego powodu bardzo istotne jest, by sięgać bezpośrednio do źródeł.

Prosto na szpalty czwórkami szli

1 września 1939 roku o godzinie 04:48 okręt szkolny „Schleswig-Holstein” rozpoczął ostrzał WST, inicjując siedmiodniowe oblężenie składnicy prowadzone z morza i z lądu. Tego samego dnia wieczorne wydanie „Kurjera Warszawskiego” poinformowało czytelników, iż „Wojska nieprzyjacielskie zaatakowały garnizon polski na Westerplatte, który odparł atak”, a „Wieczór Warszawski” (bazując na telefonicznej korespondencji z Gdyni) doniósł o nalocie na WST odpartym przez naszą artylerię przeciwlotniczą i przystąpieniu Wojska Polskiego do kontrofensywy (!).

Powyższa notka „Wieczoru” jest, być może, jedyną autorską informacją prasową dotyczącą Westerplatte wprowadzoną do obiegu powszechnego przed wejściem w życie uchwały ograniczającej (na wniosek szefa Biura Propagandy Kwatery Głównej, płk. Umiastowskiego) źródła informacji polskiej prasy i radia wyłącznie do komunikatów Polskiej Agencji Telegraficznej i wprowadzającej państwową cenzurę prewencyjną. Od tej pory, cała polska prasa miała pisać o Westerplatte jednym głosem.

W praktyce, jeszcze w odniesieniu do 2 września daje się zauważyć pewną różnorodność komunikatów prasowych dotyczących WST. O ile dominującym przekazem jest już komunikat kwatery Naczelnego Wodza datowany na 1 września, a redakcje trzymają się tego źródła także pisząc o następnych wydaniach, to niektóre tytuły pozwalają sobie na własne dodatki. Warszawskie „ABC Nowiny Codzienne” powtórzyły (lekko zmodyfikowany) wpis z wczorajszego „Wieczoru Warszawskiego”, a „Dobry Wieczór. Kurier Czerwony” zamieścił na swych łamach artykuł zatytułowany „Cała Polska przy lwach Westerplatte broniących wolności, praw i honoru Polski”. „Wieczór Warszawski” napisał z kolei o kilkunastu niemieckich atakach, które miała odeprzeć załoga Westerplatte.

Prawdziwa ofensywa gazetowa rozpoczyna się 3 września 1939 roku. Oto niektóre tytuły z ówczesnej prasy: „Bohaterska załoga Westerplatte” (Robotnik, ABC Nowiny Codzienne), „Bohaterska obrona Westerplatte” (Kurjer Wileński) „Bohaterskie «Lwy Westerplatte» odpierają nieustanne ataki wroga” (Dzień Dobry), „Bohaterstwo żołnierza polskiego przejdzie do historii!” (Chwila. Wydanie poranne), „Westerplatte – redutą bohaterstwa polskiego” (Dziennik Białostocki), „Bohaterska obrona załogi Westerplatte” (Gazeta Polska), „Bohaterską obronę Westerplatte z zapartym tchem cały naród obserwuje” (Kurjer Warszawski).

Tego dnia, jak widać, na łamach sterowanej przez rząd prasy oficjalnie uczyniono z obrońców WST prawdziwych narodowych bohaterów. Broniąca się Polska bardzo ich potrzebowała, nie tylko zresztą na użytek wewnętrzny. 3 września do wojny przyłączyły się Wielka Brytania i Francja, należało więc pokazać sojusznikom, jak heroicznie bronią się Polacy, by udowodnić, że warto jak najszybciej przyjść Rzeczpospolitej z pomocą.

Wraz ze wzrostem liczby artykułów o Westerplatte pojawiają się dwie równoległe tendencje. Z jednej strony przybywa fantazyjnych dodatków w opisach walk o WST, a z drugiej wydawcy próbują wyjaśnić czytelnikom i czytelniczkom, czym tak naprawdę jest owo Westerplatte i gdzie się ono znajduje, zamieszczając zdjęcia czy też krótkie opisy historii składnicy. Skoro zapadła decyzja o swoistej deifikacji obrońców tej placówki, to trzeba było dać Narodowi odpowiednią pożywkę do tworzenia legendy.

Gazetowe wiersze o Westerplatte

We wrześniu 1939 roku w ówczesnej prasie ukazało się przynajmniej pięć wierszy poświęconych obrońcom WST. Pierwszy z nich opublikowano na łamach „Polski Zbrojnej” już 3 września. Jerzy Pietrkiewicz w dziele „Westerplatte” pisał m.in. „Wódz nam dał rozkaz stalowy, plujemy więc śmierci w twarz ogniem żelaznym – a głowy wznosimy nad dymy jak maszt!”. Dwa dni później Tadeusz Kończyc rzucił w wierszu „Lwy z Westerplatte” zamieszczonym w „Kurjerze Warszawskim”: „Idą w zwycięstwo… w ogniowy szał, bodajby nawet w zatratę! Któżby ich teraz pokonać miał? Niech żyją! Lwy z Westerplatte!”.

Trzy kolejne ukazały się już po kapitulacji WST. 9 września Marian Kubicki w „Robotniku” zaprezentował wiersz „Do broni!” kończący się słowami: „Obywatele! – Za broń! Za broń! Trzeba umierać jak Westerplatte! FASZYZM NIE PRZEJDZIE!”. W podobnym żałobnym tonie pisał 12 września Tadeusz Kończyc w wierszu „Msza za bohaterów” („Po bohaterach z Westerplatte płyną rozpaczne łzy…”) i W. Stanisławska, autorka opublikowanego 13 września na łamach „Głosu Narodowego” wiersza „Westerplatte” („I tak przeminęło tak dni siedem i nie pozostał z was ni jeden…”).

Wszystkie powyższe utwory są utrzymane w patetycznym i podniosłym tonie. Rezygnując z przeprowadzania szkolnej analizy tekstu lirycznego, wypada niemniej zauważyć, że wiersze te idealnie współgrają z państwową propagandą, pomagając również w tworzeniu największego – i najboleśniejszego – elementu mitu o Westerplatte, czyli przekonania o śmierci wszystkich obrońców Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Wyprzedzając lekko wydarzenia, trzeba przypomnieć, że po wojnie ocaleli Westerplatczycy musieli niejako przypominać o swoim istnieniu Polakom przekonanym (w czym dopomógł także Gałczyński), iż wszyscy z obrońców zginęli na posterunku.

O czym by tu napisać?

Po prasowym wzmożeniu z 3 września nastąpiła nagła zapaść w dziedzinie artykułów o Westerplatte. Przyczyn takiego stanu rzeczy było zapewne kilka. Przede wszystkim coraz trudniej (z racji odcięcia Pomorza) było o wiadomości, a sama obrona nie obfitowała w spektakularne momenty nadające się na pierwsze strony gazet. Dziennikarze mieli również ręce pełne roboty, jako że wroga ofensywa rozwijała się w pełni, a po przełamaniu polskich linii obronnych 3 września niemieckie wojska zaczęły zalewać kraj. Mówiąc wprost, pojawiło się wiele ważniejszych i aktualniejszych tematów niż trwanie WST.

Składnica zniknęła także z komunikatów sztabu Naczelnego Wodza. O ile pierwszy z nich kończył się informacją „W Gdańsku trzykrotne natarcie na Westerplatte zostało odparte”, a w dwóch kolejnych podano odpowiednio „Westerplatte broni się” i „Załoga Westerplatte broni się nadal”, to w kolejnych o placówce już nie wspominano.

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”, r. 30, nr 244 (4 września 1939), wyd. drugie

Mimo to niektóre gazety nie rezygnowały z tematu. 4 września „Ilustrowany Kuryer Codzienny” zamieścił płomienny artykuł „Westerplatte – polski Alkazar”, zawierający m.in. dosyć fantazyjne zdanie „Droga do Westerplatte usiana jest trupami żołnierzy niemieckich”. Tego samego dnia „Polska Zbrojna” opublikowała przemówienie radiowe pułkownika Umiastowskiego („Żołnierze Westerplattu! (…), którzy mieliście do dzisiaj zawołanie: Polska i Gdańsk, krzyknijcie w tej chwili (…) Anglia i Francja, Francja i Anglia!”). „Wieczór Warszawski” zamieścił z kolei materiał „Westerplatte – symbol Polski!” Stefana Kwaśniewskiego („Jego żołnierze, stawiający ku zdumieniu świata opór militarnej potędze Europy, to symbol naszego narodu”). Coraz więcej było jednak w tych materiałach propagandy, a coraz mniej faktów. Obronę WST przeistaczano w legendę obrony Wybrzeża, czekając na nieuchronny koniec składnicy.

Pierwszą ofiarą wojny jest prawda

7 września 1939 roku o 10.00 nad Westerplatte zapanowała cisza. Godzinę później WST oficjalnie skapitulowała. Oberkommando der Wehrmacht podało tę wieść do publicznej wiadomości 8 września, a dzień później informacje o upadku składnicy przekazała polska prasa.

Polskie redakcje bardzo różnie opisywały upadek placówki, jego przebieg i przyczyny. „Ekspres Poranny” ograniczył się do suchej (i lekko nieprecyzyjnej) wzmianki: „Po heroicznej, osiem dni trwającej obronie – Westerplatte padło”. „Robotnik” pisał już patetyczniej: „Nazwiska obrońców przejdą na zawsze do polskiej historii (…) mogiły ich pokryte były we wdzięcznej polskiej pamięci – PIÓROPUSZEM CHWAŁY”. „Dziennik Ludowy” podał ten sam komunikat, uzupełniając go jednak o udramatyzowany opis kapitulacji. Według gazety, „Westerplatte wyleciało w powietrze. Westerplatte padło po spełnieniu obowiązku do najostateczniejszego żołnierza”. „Kurjer Poznański” podał z kolei, iż przyczyną kapitulacji był brak żywności i amunicji. Co ciekawe, wg. gazety „dowódcą załogi na Westerplatte był bardzo bliski marszałkowi Piłsudskiemu gen. Gąsiorowski (!)”.

Trudno dociec, skąd wzięto opowieść o wysadzeniu WST. Wyobraźnia? Błędna interpretacja dymu powstałego przy próbach podpalenia lasu? Tego nie dowiemy się już nigdy. Faktem jest jednak rosnąca z dnia na dzień popularność tezy o śmierci wszystkich (lub prawie wszystkich) obrońców.

10 września „Dziennik Gdyński” podał informację o upadku WST, dodając: „Nie wielu z załogi jej utrzymało się przy życiu”. „Kurjer Warszawski” postawił z kolei na minimalizm, publikując po prostu klepsydrę żałobną o treści „zginęli na posterunku śmiercią walecznych ostatni z załogi”. W podobne tony uderzył „Dziennik Polski” słowami: „Wczoraj zginął ostatni z bohaterskich obrońców Westerplatte”.

„Głos Narodowy” poszedł dalej, pisząc o murze niemieckich ciał odgradzających WST od Gdańska i poważnym uszkodzeniu „Schleswiga-Holsteina” „celnym pociskiem wyrzuconym z miotacza min”. Gazeta powstrzymała się jednak od uśmiercenia całej załogi Składnicy. Dwa dni później redakcja dokonała osobliwej autokorekty, pisząc już o zdobyciu przez Niemców „jednej wielkiej mogiły”, jak również o kopaniu przez napastników tuneli minowych pod terenem WST. Gazety donosiły także o nabożeństwie żałobnym w Warszawie oraz o ofiarach pieniężnych „ku uczczeniu bohaterów z Westerplatte”.

Polscy jeńcy wojenni z Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte przy tzw. Mewim Szańcu w Gdańsku, 9 września 1939 r. (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/2/0/-/111/1, domena publiczna)

Mitologia Westerplatte

Swoistym epilogiem cyklu artykułów dotyczących Westerplatte ukazujących się w polskiej prasie jest materiał „Na Westerplatte – miejscu bohaterstwa żołnierza polskiego” przedrukowany z belgijskiej „La Libre Belgique” w „Kurjerze Wileńskim” 4 listopada 1939 roku. Centralną częścią artykułu są wrażenia zagranicznego dziennikarza spacerującego po ruinach WST, opisującego stan zastany składnicy w sposób w miarę precyzyjny i obiektywny. Składnica nie wyleciała w powietrze, a większość załogi przeżyła.

Niestety, powyższy artykuł nie miał większego wpływu na ugruntowany już mit Westerplatte, polskiego Alkazaru bronionego do śmiertelnego końca przez „lwy”. Ta piękna, acz nieprawdziwa legenda wyrosła błyskawicznie w ciężkich wrześniowych dniach 1939 roku w przeciągu niespełna dwóch tygodni od rozpoczęcia walk. Gałczyński postawił tu tylko przysłowiową literacka kropkę nad historycznym „i” swoją „Pieśnią o żołnierzach z Westerplatte”.

Podsumowanie

Płonące Warsztaty Portowe Rady Portu i Dróg Wodnych położone przy ogrodzeniu Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Wersterplatte. Fotografia wykonana z Nowego Portu w Gdańsku (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/2/0/-/65/1, domena publiczna)

Westerplatte, nowoczesne Termopyle, której garstka załogi przez trzy tygodnie bez przerwy wytrwała na szańcu wśród piekielnej ulewy armatniego ognia i potwornego gradu kul i bomb lotniczych. I nawet, gdy z braku pożywienia głód morzył śmiertelnie te ludzkie upiory, nikt nie myślał o kapitulacji ni o ratowaniu życia. W huraganowych salwach trwali bez przerwy, bez spoczynku, dniem i nocą i dopiero, gdy skończył się zupełnie zapas amunicji, gdy ostatnią kulę wystrzelono w szeregi wrogów, skończyła się ich Golgota.

Pozostało ich przy życiu kilku, z bohaterskim dowódcą, majorem Kościańskim na czele. Dziś podobno nikt z nich nie żyje. Zginęli zatorturowani w obozie jeńców.

Śmierć tych bohaterów woła o pomstę! Nie wybaczymy tej zbrodni nigdy niemieckim barbarzyńcom! Ni tej, ni tysięcy innych!

Tak pisano o Westerplatte w 1941 roku w Buenos Aires. Mit, zapoczątkowany przez polskie gazety w 1939 roku, żył już wtedy własnym bujnym życiem, stając się kolejną polską legendą patriotyczną, zaraz obok obrony Głogowa i szarży pod Wiedniem. Dopiero w powojennych latach udało się go utemperować przede wszystkim dzięki pracy żyjących obrońców WST. Historia o „Lwach z Westerplatte” pozostaje jednak świetnym przykładem wykreowania patriotycznego „fake-newsa” i jego długiego żywota, jak również ważną przestrogą dla dzisiejszych entuzjastów, historyków i dziennikarzy.

Bibliografia

Opracowania

  • Rolf Bathe, Der Feldzug der 18 Tage, Chronik des polnischen Dramas, Stalling, Berlin 1939.
  • Marcin Dudek, Fortyfikacje Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, Wielki Leksykon Uzbrojenia, t. 61, Edipresse Polska, Warszawa 2015.
  • Krzysztof Zajączkowski, Mechanizmy kształtowania się i funkcjonowania miejsca pamięci w latach 1945–1989, Praca doktorska napisana pod kierunkiem naukowym prof. UŚ dr. hab. Tomasza Pawelca, Katowice 2013.

Prasa

  • „ABC. Nowiny codzienne”, Warszawa 1939, nr 253, 254, 255, 256, 257, 258.
  • „Chwila. Dziennik dla spraw politycznych, społecznych i kulturalnych”, Warszawa 1939, nr 7343, 7344.
  • „Czas – 7 wieczór”, Warszawa 1939, nr 243.
  • „Czas”, Warszawa 1939, nr 243, 245.
  • „Dobry Wieczór. Kurier Czerwony. ilustrowane pismo codzienne”, Warszawa 1939, nr 241, 242, 244, 245, 246, 247.
  • „Dziennik Białostocki”, Białystok 1939, nr 243, 244.
  • „Dziennik Gdyński”, Gdynia 1939, nr 209.
  • „Dziennik ludowy i powszechny”, Warszawa 1939, 9 września.
  • „Dziennik polski. Wychodzi rano”, Lwów 1939, nr 248.
  • „Dziennik poznański”, Poznań 1939, nr 202.
  • „Dzień Dobry”, Warszawa 1939, nr 243, 245.
  • „Gazeta polska. Pismo codzienne”, Warszawa 1939, nr 245.
  • „Głos narodowy”, Wilno 1939, nr 243, 250, 251, 252, 253.
  • „Kurjer poznański”, Poznań 1939, nr 406, 408.
  • „Kurjer warszawski”, Warszawa 1939, nr 45, 241, 242, 243, 245, 250, 251, 252.
  • „Kurjer wileński, nowogródzki, grodzieński, suwalski, poleski i wołyński”, Wilno 1939, nr 243, 253.
  • „Kurjer wileński”, Wilno 1939, nr 260, 261, 267, 285.
  • „Polska zbrojna”, Warszawa 1939, nr 244, 245, 246, 253.
  • „Robotnik. Centralny organ PPS”, Warszawa 1939, nr 245, 246.
  • „Wieczór warszawski”, Warszawa 1939, nr 247, 248, 249, 250.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!