Choć dzieci są prawie nieobecne na kartach średniowiecznych kronik, dawne miasta, wsie i domy były pełne ich śmiechu. Towarzyszyły mu oczywiście zabawki: grzechotki, drewniane miecze, koniki na patyku czy lalki. Ich zadaniem było przygotowanie najmłodszych do dorosłego życia.

Zabawa to przywilej dzieciństwa i towarzyszy nam od zawsze: od pieczar ogrzewanych dopiero co odkrytym ogniem po smartdomy zasilane energią odnawialną. W różnych kulturach na całym świecie dzieci cieszyły się na przestrzeni tysiącleci ogromną gamą różnorodnych zabawek. Ze względu na uwarunkowania technologiczne czy geograficzne różniły się one od siebie materiałem i jakością wykonania, ale ich najstarszy kanon był podobny dla większości kręgów kulturowych.

Śmiertelność dzieci była w średniowieczu nader wysoka, ale rodziło się ich bardzo wiele, dlatego w miastach i wsiach nie brakowało najmłodszych mieszkańców. Na ilustracji miniatura przedstawiająca matkę w łóżku i jej siedmioro dzieci w kołysce. Francuski rękopis z połowy XV w. zawierający zbiór poematów i romansów (British Library, Royal 15 E VI)

W większości były to grzechotki, bąki, zwierzęce figurki (bardzo często koni), elementy uzbrojenia (małe mieczyki, nożyki, groty strzał), lalki czy miniaturowe przedmioty gospodarstwa domowego. Wszystko to, co w niemowlęctwie miało rozwijać podstawowe odruchy, a w późniejszym okresie przygotować młodego człowieka do pełnienia określnych ról społecznych.

Trudny do usłyszenia głos dzieci

Dzieci w czasie zabawy, miniatura z niemieckiego traktatu alchemicznego z 1582 r. (British Library, Harley 3469)

„A cacek też dużo było” – pisała w swym pamiętniku urodzona w 1804 roku Elżbieta z Rudominów Pakoszowa, wspominając swoje dzieciństwo. Istniejące źródła niewiele jednak mówią o dawnych zabawkach. Obraz wczesnej młodości w okresie średniowiecza poznajemy przede wszystkim ze źródeł pisanych, ale jest to nader utrudnione przez skrótowość kronik i ich skupienie na czynach dorosłych.

W dziele Wincentego Kadłubka czytamy np. o glinianych lalkach. Autor podał również, że legendarnemu protoplaście Piastów, Siemowitowi, „wysoką godność królewską […] przepowiadano […] od czasów jego dziecięcych grzechotek”. Uczony dziejopis wspomniał też o dmuchaniu „w sielskie piszczałki z bagiennej trzciny” – używane zapewne przez dzieci, choć w tych prostych instrumentach dopatrywano się też magicznego znaczenia. Symbolem dzieciństwa stała się jednak dla kronikarza przede wszystkim piłka. Perski król Dariusz do Aleksandra Wielkiego miał bowiem powiedzieć: „posyłam Ci piłkę, abyś się bawił, ponieważ jeszcze chłopcem jesteś”.

Tego typu wzmianki o dzieciach i dziecięcych zabawach to jednak rzadkość w średniowiecznym piśmiennictwie. Dzieci swój historyczny głos zawdzięczają głównie pismom urzędowym. Wzmiankowane są głownie w regulacjach prawnych i majątkowych, zapisach odnoszących się do zasad społecznych, np. w aktach prawa miejskiego, przekazach dotyczących działalności instytucji filantropijnych, takich jak zakony, czy też związanych z obrządkiem pogrzebowym.

Wszystkie przytoczone rodzaje przekazów ukazują dziecko i dzieciństwo wyłącznie z perspektywy osób dorosłych. Ikonografia doby dojrzałego średniowiecza pokazuje dziecko z kolei jako „małego dorosłego”. Na Drzwiach Gnieźnieńskich chrzczony lub oddawany do szkoły św. Wojciech różni się od dorosłych tylko tym, że jest niższy. W średniowieczu nie istniała przecież dziecięca moda.

Na pomoc, archeologio!

Źródłem pozwalającym na odtworzenie rzeczywistego świata dziecięcych zabaw są jednak znaleziska archeologiczne. Dzięki nim właśnie wiemy, że jednymi z najstarszych zabawek na świecie, w tym na ziemiach polskich, są grzechotki. W najdawniejszych czasach jako wykorzystywano w tej roli wyschnięte części roślin, w których hałasowały suche pestki. Z czasem kształt, forma wykonania czy stylistyka zmieniały się.

Podczas badań prowadzonych w Poznaniu na Ostrowie Tumskim znaleziono m.in. gliniane grzechotki. Jedna z nich miła kształt zielonego jajka i podobne do niego rozmiary, a zdobiona była brunatnymi „łuczkami”. Druga natomiast miała kształt kuli o średnicy 3,5 cm z niesymetrycznie rozmieszczonymi guzkami. Od lat 50. XX wieku polscy archeolodzy znajdowali liczne przykłady grzechotek także w Gdańsku, Bytomiu Odrzańskim, Kołobrzegu i w wielu innych miejscach.

Dzieci bawią się bączkami. Fragment obrazu „Zabawy dziecięce” Pietera Bruegla starszego (ze zbiorów Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu, nr inw. GG 1017)

Znaleziska pokazują nam, że do bardzo starych zabawek należą także rożnego rodzaju bączki. W średniowieczu wykonywano je przede wszystkim z drewna, znane są egzemplarze wystrugane, ale i toczone, niektóre mniej lub bardziej zdobione. Podstawową ich funkcją było wirowanie; niekiedy dodatkowo wydawały dźwięki.

W drugiej połowie XX wieku w Gdańsku archeolodzy znaleźli w dwunastowiecznych warstwach ogromną liczbę drewnianych bąków. Około 20 lat temu w Poznaniu odkryte zostały z kolei bączki datowane na okres od początku XI do połowy XIII wieku. Mają od 3,5 do 6 cm wysokości, a na części z nich archeolodzy znaleźli dookolne rowki służące do nawijania sznurka.

Wyróżnić można kilka rodzajów bąków w zależności od sposobu wprawiania ich w ruch. Te najprostsze i często najmniejsze poruszano palcami, inne przy użyciu nawijanego sznurka, który rozwijano, rzucając zabawką. Efekt zawsze był podobny – ruch wirowy, który fascynuje dzieci także dzisiaj.

Rycerz też dzieckiem był

Naga postać w hełmie dosiadająca konia na kiju. Miniatura z marginesu drugiej części czwartego tomu „Kronik” Jeana Froissarta, Brugia, ok. 1470–1472 r. (British Library, Harley 4380)

Średniowiecze to epoka, w której nic nie było przypadkowe. Wszystko i wszyscy musieli znać swoje miejsce. Nie inaczej było z zabawkami – były one dobierane z myślą o konkretnym celu. W okresie niemowlęcym, tak jak dzisiaj, służyć miały rozwojowi ruchowemu i manualnemu dziecka. Te przeznaczone dla starszych dzieci można było z kolei podzielić na miniaturowe przedmioty umożliwiające socjalizację oraz instrumenty pozwalające na asymilację ze światem dorosłych. Wszystko w imię platońskiego ideału. Filozof ten pisał:

Ten, kto stać się ma dobrym rolnikiem czy budowniczym, już w zabawie budować powinien domki dziecinne czy małe poletka uprawiać, a wychowawca dostarczyć winien jednemu i drugiemu małych narzędzi wzorowanych na prawdziwych i przywodzić ich do tego, żeby pewne niezbędne elementarne umiejętności przyswoili sobie zawczasu.

Średniowieczni chłopcy w swoich zabawach naśladowali więc czynności dorosłych mężczyzn, głównie rycerzy. Bawiono się więc drewnianymi mieczykami i wierzchowcami, np. w postaci kijków lub kijków z głową konia, z których nieco później wyrosły konie na biegunach. Było to wyrazem pewnej aspiracji, a często marzeń młodych chłopców, i mogło przypominać współczesne zabawy w policjantów, strażaków czy superbohaterów.

O tego typu rozrywkach czytamy już u Mistrza Wincentego: „dzieci zwyczajem jest bawić się z dziećmi w para nie para [parzyste – nieparzyste] i na długiej trzcinie harcować”. Jego przekaz potwierdzają też źródła ikonograficzne, m.in. na bordiurze w Graduale Jana Olbrachta z 1501 roku przedstawiono chłopca dosiadającego takiego drewnianego konia.

Chłopcy bardzo chętnie bawili się także figurkami koników z gliny – znaleziono takie np. na terenie Wrocławia. Pochodzą one z XIII–XIV wieku, część z nich jest osiodłana, niektóre mają nawet jeźdźców na grzbiecie. Niektóre wykonano z drewna, a ślady na części z nich wskazują, że mogły mieć doczepiane grzywy i ogony ze sznurka lub włosia.

Wchodząc w męskie zajęcia, chłopcy mieli także do dyspozycji miniaturowe narzędzia przygotowujące do ról zawodowych, m.in. pracy w rzemiośle, a także środki transportu – wózki czy łódki z kory wystrugane na wzór tych używanych przez dorosłych. Najwięcej polskich znalezisk tego typu pochodzi z terenu dorzecza Odry i przypada na okres XI–XII wieku. Rzeka ta była wówczas intensywnie wykorzystywana do komunikacji między poszczególnymi ośrodkami miejskimi oraz do rybołówstwa. Co ciekawe, popularność tego typu zabawek zanika w późnym średniowieczu, czyli w okresie rozwijającego się spławu wiślanego.

Figurka konnego rycerza wykonana z brązu, XIII w. (ze zbiorów Walters Art Museum, nr inw. 54.2476, fot. CC BY-SA 3.0)

Małe księżniczki

By przygotować dziewczynki do odgrywania kobiecych ról społecznych, w tym do zajmowania się domem, przeznaczano dla nich odpowiednie, „dziewczęce” zabawki, np. miniaturowe naczynia. Najchętniej jednak dziewczynki bawiły się lalkami, które pełniły w ich zabawach funkcję dzieci. Niestety, na naszych ziemiach zachowało się niewiele średniowiecznych lalek. Były one wykonywane głównie z drewna, a często robiły je same dziewczynki z patyków, niekiedy owiniętych gałgankami.

Ta jakże realistyczna lalka z Norymbergi pochodzi dopiero z pierwszej połowy XVI w. (ze zbiorów Muzeum im. Bodego w Berlinie, nr inw. 2167; fot. Anagoria, CC BY 3.0)

Najstarsze znaleziska tego typu to między innymi datowana na IX–XII wiek, pochodząca z Wolina postać ludzka wystrugana z patyka ze schematycznie zaznaczonymi nosem, oczami i ustami. Z XIII i XIV wieku pochodzą z kolei drewniane figurki z Elbląga. Te ostatnie są już nader realistyczne. W okresie średniowiecza występowały także lalki gliniane – o takich wspomniał w swojej kronice Kadłubek. W XIV wieku pojawiły się już prawdopodobnie lalki materiałowe i kukiełki teatralne. Okazy takie odkryto na terenie Elbląga.

Ruch to zdrowie

Z całą pewnością nie wszystkie dzieci mogły sobie pozwolić na zabawki wykonane przez rzemieślników, a nawet własnych rodziców. Wiejskie dzieci bardzo często mogły polegać tylko na własnej wyobraźni oraz tym, co znalazły w okolicznym lesie lub rodzinnym gospodarstwie. Często bawiły się na świeżym powietrzu. Zabawy ruchowe z dala od wiejskiej chaty, pokoju w mieszczańskiej kamienicy czy zamkowej komnaty były zresztą najlepszą formą rozrywki niezależnie od pozycji społecznej dziecka – i to bez względu na porę roku.

W całej Europie ogromna była popularność łyżew. Jak wskazują odkrycia archeologiczne, wykonywano je z kości, drewna, a od XIII wieku z żelaza. Zamarznięte zbiorniki wodne przyciągały jednak nie tylko posiadaczy łyżew. Bawiono się także z użyciem bąków, glinianych kulek czy kijów do gry. Bogatsze rodziny fundowały także swoim pociechom sanki.

Dzieciom towarzyszyła również muzyka: od grzechotek po instrumenty wykorzystywane w zabawach tanecznych. Były one istotnym elementem zabaw, których celem była integracja dziatwy z dorosłymi. Warto też podkreślić, że wspólne uczestnictwo wszystkich grup społecznych i wiekowych w różnego rodzaju obchodach, świętach i biesiadach było jednym z ważniejszych spoiw danej społeczności.

Same dzieciaki chętnie sięgały po instrumenty o uproszczonej budowie oraz takie, które nie wymagały od nich większych umiejętności. Stąd ogromnie popularne były proste świstawki i piszczałki, a także fujarki, gwizdki, hetki (rodzaj guzików do odzieży wierzchniej mogących służyć również jako tzw. warkotki) i bębenki, ale również flety i dzwoneczki.

Zabawa to też biznes

Analiza archeologicznych reliktów dziecięcych rozrywek wyraźnie pokazuje ich edukacyjny charakter i pozwala poznać niejako myśl pedagogiczną średniowiecza. W późniejszych wiekach podstawowy asortyment zabawek niewiele się zmienił. Nadal prym wiodły grzechotki, lalki, koniki oraz bąki. Z czasem miało się z tego zrodzić wyrażenie „zbijać bąki”. Od XVI–XVII wieku w ręce bogatszych dzieci zaczęły trafiać drewniane misie. Dziewczynki z bogatych rodzin mogły liczyć na domki dla lalek.

Skórzane piłki z terenu Rusi, XII–XIII w. (fot. Лапоть, CC0 1.0)

To, co zmieniło się diametralnie już po zakończeniu średniowiecza, to przede wszystkim technologie wytwarzania zabawek. Stawały się one stopniowo coraz większe, ładniejsze i trwalsze. Wraz z tym pojawił się rosnący popyt na tego typu wyroby, a dziecięca rozrywka powoli zaczęła stawać się nowym sektorem gospodarki. W Europie wyrosły ośrodki produkcyjne specjalizujące się w wytwarzaniu tylko zabawek, pojawili się również kupcy rozwożący je po całym kontynencie. Docierali oni także na ziemie polskie.

Bibliografia

  • Olga Antowska-Gorączniak, O rozrywkach poznaniaków wieków średnich. Zabawki i przedmioty do gier z Ostrowa Tumskiego, „Kronika Miasta Poznania”, r. 2003, z. 1, s. 72–85.
  • Jan Bujak, Zabawki w Europie. Zarys dziejów – rozwój zainteresowań, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 1988.
  • Dawne i współczesne zabawki dziecięce, red. Dorota Żołądź-Strzelczyk, Katarzyna Kabacińska, Wyd. Rys, Poznań 2010.
  • Dorota Żołądź-Strzelczyk, „A cacek też dużo było”. Zabawki dziecięce na ziemiach polskich w średniowieczu i epoce nowożytnej, „Kwartalnik Historyczny”, t. 120 (2013), z. 1, s. 5–30.
  • Życie codzienne przez pryzmat rzeczy, red. Paweł Kucypera, Sławomir Wadyl, Wyd. Naukowe UMK, Toruń 2010.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!