Pod Wiedniem konie polskich husarzy stratowały plany wielkiego wezyra o podboju Europy. Nie spełniły się sny sułtana o zawieszeniu sztandaru Proroka na bazylice św. Piotra w Rzymie. W 1699 roku wycieńczona Turcja podpisała upokarzający pokój w Karłowicach, a nad Bosforem zapanowała żądza zemsty.

Klęska Turków była olbrzymia. Na rzecz Habsburgów utracono Węgry – bramę do serca Europy, przez którą zwycięscy niegdyś janczarowie wielokrotnie szli rabować, gwałcić i palić. W ręce cara wpadł Azow – port i strategiczna twierdza nad Morzem Azowskim. Rosja wyrąbała sobie zatem upragnione okno na świat – dostęp do niezamarzającego morza – spełniając tym samym marzenia Iwana Groźnego.

Wiedeń oblężony przez Turków – pozorny szczyt potęgi tuż przed największą klęską (obraz autorstwa Augusta Querfurta, połowa XVIII w.)

Republika Wenecka, niegdyś władczyni mórz, a ówcześnie państwo chylące się już ku upadkowi, nagle odzyskała wigor dzięki wyszarpanej Turkom części Dalmacji i Morei (Półwysep Peloponeski). Wreszcie zaś Polska, która pod Janem III Sobieskim potrafiła wykrzesać z sobie jeszcze ostatnie podrygi mocarstwowości, odzyskała twierdzę Kamieniec – klucz do całego Podola i znacznej części Ukrainy.

Gołębie pokoju…

Mustafa II, sułtan turecki z lat 1695–1703 (il. John Young, 1815 r.)

Dla elit państwa Osmanów był to szok. Niezwyciężone imperium w całej swojej dotychczasowej historii nie odniosło takiej klęski. Sułtan wszak tytułował się cesarzem Rum – cesarzem Rzymu, następcą władców Bizancjum, człowiekiem, który panował nad państwem rozciągniętym na trzech kontynentach.

Klęska pogłębiła i ukazała wszystkie kryzysy trawiące dotąd Turcję: jej zacofanie, archaiczną i przegryzioną korupcją administrację, demoralizację i brak dyscypliny w wojsku, słabość kadry dowódczej, wreszcie zaś nieefektywną gospodarkę. Dotychczas imperium żyło z podbojów, nakładania haraczy, handlu zdobytymi podczas wojen niewolnikami, wyzyskiwania coraz to nowych prowincji. Nagle te strumienie dochodów zasilające skarb sułtana i utrzymujące przy życiu olbrzymiego molocha zostały przerwane.

Część wysoko postawionych urzędników nad Bosforem uznała, że i tak należy dziękować Allachowi, że mocarstwa chrześcijańskie nie poszły dalej i nie wygnały Turków z Europy. Zalecali więc niedrażnienie potężnych sąsiadów, ugodowość i podjęcie pewnych reform wewnętrznych. Imperium miało leczyć rany i robić wszystko, aby uniknąć kolejnej wojny. Przez pierwsze dziesięciolecie XVIII wieku pogląd ten dominował w polityce Wysokiej Porty.

…i jastrzębie wojny

Była jednak i druga grupa wśród elit Imperium – dysząca żądzą krwi. Jej członkowie twierdzili, że klęska wynikała nie z słabości samego państwa, tylko z błędów Kara Mustafy. Wiedeń był tylko wypadkiem, małym krokiem w tył przed ostatecznym skokiem do przodu – wszak Allach musiał dać w końcu ostateczne zwycięstwo nad niewiernymi.

Co więcej, jak wskazywało stronnictwo jastrzębi, chrześcijanie mieli być słabi. Mordowali się między sobą w okrutnej wojnie o sukcesję hiszpańską i w wielkiej wojnie północnej. Święta Liga, która pokonała Imperium Osmańskie, podzieliła się. Habsburgowie wykrwawiali się na Zachodzie, a Polska i Rosja szamotały się w straszliwym tańcu z młodym Karolem XII, królem Szwecji.

Zemsta najlepiej smakuje na zimno

Zwolennicy wojny, dzień po dniu, zyskiwali coraz więcej sprzymierzeńców na posiedzeniach Dywanu (rządu tureckiego). Po dwunastu latach nadszedł upragniony moment na dokonanie zemsty.

Wojna wśród chrześcijan o panowanie na północy pomiędzy carem a królem szwedzkim trwała już od dobrych kilku lat. Dotychczas inicjatywa należała do Skandynawów. Złamali Danię, pobili wojska Piotra I, następnie narzucili Polsce marionetkowego króla – Stanisława Leszczyńskiego – i zmusili Saksonię do uległości. Armia Szwedzka ruszyła na Ukrainę wesprzeć kozaków Iwana Mazepy i razem z nimi ostatecznie złamać kręgosłup rosyjskiej potędze.

Bitwa pod Połtawą na obrazie Pierre’a-Denisa Martina, 1726 r.

Stało się jednak inaczej. Pod Połtawą zwycięski okazał się car. Szwedzi wraz z Karolem XII uciekli do Mołdawii. Rosjanie ruszyli w pościg, pragnąc zmiażdżyć niedobitki. Tymczasem do gry wkroczyli Turcy. Nie tylko uratowali młodego króla, ale na dodatek otoczyli nad Prutem niemal czterdzieści tysięcy Moskali i ich władcę.

Wojska muzułmańskie miały znaczącą przewagę, ale nie musiały nawet atakować, aby odnieść zwycięstwo. Rosjanie umierali w lipcowym słońcu na pustym stepie z głodu i pragnienia. Car, będąc już niemal pewny, że zginie wraz z żołnierzami, wysłał poselstwo, które miało błagać o litość i zgodzić się na wszystko…

Niewykorzystane zwycięstwo

Oblężenie armii rosyjskiej nad Prutem (il. William Hogarth, 1724 r.)

Baltacı Mehmed Pasza, wielki wezyr, okazał się jednym z największych głupców w dziejach Turcji. Zamiast poczekać i przywieźć do Konstantynopola głowę cara, siadł do rozmów. Traktat prucki zawarty w 1711 roku był ciężki dla Piotra I, ale wydaje się, że w tamtej sytuacji militarnej można było wynegocjować znacznie więcej.

Car oddał Azow i zrezygnował z fragmentu Ukrainy. Zobowiązał się też zniszczyć część swoich twierdz na południu. Wreszcie, co istotne, obiecał nie wtrącać się w wewnętrze sprawy Polski. Chichotem historii jest fakt, że Turcy, pokonani przez Polaków pod Wiedniem, próbowali w pewnym sensie uratować naszą wolność.

Warunki pokoju wywołały radość w obozie cara i wściekłość Karola XII. Baltacı Mehmed Pasza został zaś wkrótce odwołany z urzędu za to, że nie wykorzystał należycie zwycięstwa.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni

W Stambule zawrzało. Stronnictwo jastrzębi uznało, że choć sytuacja nad Prutem nie została w pełni wykorzystana, to niewielkie zwycięstwo jest zapowiedzią odrodzenia potęgi imperium. Przystąpiono do dalszych działań wojennych bez większego namysłu i przygotowania. Atak skierowano na Wenecję – najsłabsze państwo wchodzące niegdyś w skład Świętej Ligii. Mimo iż wojna była prowadzona dość opieszale, to wkrótce mała republika musiała ulec wielkiemu kolosowi. Turcy opanowali półwysep Peloponeski, zabrany im w 1699 roku w traktacie Karłowickim.

Wysoka Porta nie przewidziała jednak wszystkich konsekwencji swojej polityki. Agresja na Wenecję zaniepokoiła Habsburgów. Nie po to włożyli masę środków i energii na wyrwanie Turkom Węgier, a potem krwawo tłumili powstania węgierskie, aby spokojnie czekać, aż sułtan znów wyciągnie swoje ręce po te ziemie. Co więcej, na zachodzie Europy zakończono wojnę o sukcesję hiszpańską. Austria miała zapewniony spokój na innych frontach i nie czekając na dalsze kroki Wysokiej Porty, sama uderzyła pierwsza. Turcy zaczynali tracić kontrolę nad sytuacją.

Węgier, Turek dwa bratanki

Na dworze sułtana Ahmeda III zapanował znaczny niepokój. Gorączkowo szukano rozwiązania, które przyczyni się do zatrzymania ofensywy Habsburgów i umożliwi przejście do kontruderzenia. Najprawdopodobniej to kajmakan (wysoki urzędnik zastępujący wezyra w stolicy pod jego nieobecność) Damat Ibrahim Pasza zaproponował ściągnięcie nad Bosfor Franciszka II Rakoczego.

Franciszek II Rakoczy i wódz kuruców Tamás Esze (obraz autorstwa Endrego Veszprémiego, domena publiczna)

W latach 1703–1711 książę ów dowodził ogromnym powstaniem węgierskim wymierzonym przeciwko rządom Wiednia. Przez kilka lat skutecznie wiązało ono znaczne siły austriackie, uniemożliwiając rzucenie ich na Paryż w trakcie wojny o sukcesję hiszpańską. Gdyby Rakoczy ponownie wywołał powstanie na Węgrzech, mógłby nie tylko uratować Turcję, ale cofnąć zegar dziejów. Franciszek II, jako wasal sułtana, mógłby rządzić Siedmiogrodem, a Węgry znów znalazłyby się w strefie wpływów Wysokiej Porty. Dywersja na tyłach wojsk Habsburgów była więc niezwykle pożądana.

Damat Ibrahim Pasza, portret autorstwa Jeana-Baptiste’a Vanmoura, 1727–1730 r.)

10 października 1717 roku Rakoczy przybył nad Bosfor wraz ze swoimi oficerami i sługami. Tymczasem Turcy ponosili klęskę za klęską. Stopa wygnanego księcia ledwo dotknęła piasku na plaży obmywanej przez morze Marmara, a już okazało się, że padł Belgrad. Wśród muzułmańskiej ludności wybuchła panika. Sytuację w sposób niezwykle barwny opisywał w swoich listach jeden z Węgrów, Kelemen Mikes:

[…] pod Belgradem Turcy ponoszą porażki. Lud ucieka do Azji. Wydaje się nam, jakby Niemcy już byli w Drinápoly (Edirne, dawniej Adrianopol), chociaż stąd są o sto pięćdziesiąt mil. Wielokrotnie mówimy, że po to przyjechaliśmy, aby wojować z nimi [Niemcami], ale oni [Turcy] tylko biegają to tu, to tam. Aj! Droga Ciociu, jak można być z takim ludem [i w sojuszu z nimi] wojować (tłum. z j. węg. E i A. Szabelscy).

Jesienią 1717 roku wynik wojny był już przesądzony. Wśród elit Imperium Osmańskiego zapanowało zniechęcenie i defetyzm. „Turek z radością pogodzi się z tym, jeśli go pobiją” (tłum. z j. węg. E i A. Szabelscy) – twierdził Kelemen Mikes.

Era Tulipanów

Na początku 1718 roku Turcy skapitulowali, co Kelemen Mikes podsumował słowami: „Zaprosili nas na wojnę, ale przyjechaliśmy na pokój” (tłum. z j. węg. E i A. Szabelscy). Imperium Osmańskie utraciło Banat, strategicznie ważny Belgrad oraz fragment Wołoszczyzny. Sułtan Ahmed III zrozumiał, że potrzebne są głębokie zmiany. Ich realizatorem miał być dotychczasowy kajmakan – Damat Ibrahim Pasza.

Wkrótce nowy wezyr rozpoczął serię reform ekonomicznych oraz wojskowych. Nad Bosfor zapraszano artystów, rzemieślników oraz oficerów z krajów europejskich. Symbolem zmian stały się sprowadzone z zachodu kwiaty, które nadały nazwę temu okresowi. Era Tulipanów zakończyła się zaś wraz z upadkiem Damata Ibrahima Paszy i abdykacją Ahmeda III w 1730 roku. Po ich śmierci większość reform została cofnięta, a Turcja stała się wkrótce „chorym człowiekiem Europy”.

Bibliografia

  • Kelemen Mikes, Törökországi levelek, Szombathely 1794.
  • Zarys historii Europy. XVIII wiek, red. T.C.W. Blanning, Świat Książki, Warszawa 2003.
  • Wacław Felczak, Historia Węgier, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1983.
  • Maciej Forycki, Stanisław Leszczyński, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2016.
  • Andrzej Link-Lenczowski, Rzeczpospolita na rozdrożu 1696-1736, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1994.
  • Krzysztof Mikulski, Jacek Wijaczka, Historia Powszechna. Wiek XVI–XVIII, PWN, Warszawa 2012.
  • Emanuel Roztworowski, Historia powszechna. Wiek XVIII, PWN, Warszawa 1977.
  • Władysław Andrzej Serczyk, Piotr I Wielki, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2003.
  • Stanford J. Shaw, Historia Imperium Osmańskiego i Republiki Tureckiej, t. 1, 1280–1808, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2012.
  • Henryk Wereszycki, Historia Austrii, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1986.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!